Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński6
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać7
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Reilly Brown
14
7,2/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,2/10średnia ocena książek autora
271 przeczytało książki autora
79 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Deadpool: Wyzwanie Drakuli
Reilly Brown, Gerry Duggan
Cykl: Deadpool (tom 5)
7,8 z 169 ocen
267 czytelników 20 opinii
2017
Amazing Spider-Man Vol 1 # 652 - Big Time - Revenge of the Spider-Slayer (part one): Army of Insects
6,8 z 5 ocen
7 czytelników 1 opinia
2011
Najnowsze opinie o książkach autora
Deadpool: Wyzwanie Drakuli Reilly Brown
7,8
Historia ta jest dla mnie swego rodzaju niespodzianką. Nie jest to bowiem zbiór zeszytów serii „Deadpool” v3 jak reszta tomów, ale miniseria wydawana oryginalnie w formie online. Opowieść ta ma jednak spore reperkusje w serii głównej, więc jej lektura jest jak najbardziej zalecana. Ja jednak serię czytałem bez znajomości tej miniserii, więc czułem się trochę zagubiony i oszukany. Teraz nareszcie jednak mogłem uzupełnić moją lukę.
Tym razem wygadany najemnik zostaje wynajęty przez samego hrabiego Draculę do przetransportowania pewnej trumny. Na ładunek polują jednak różni nadnaturalni osobnicy. Wkrótce Deadpool odkrywa co tak naprawdę zawiera trumna…
Jak to zazwyczaj bywa w opowieściach z tym bohaterem w roli głównej pełno tu humoru i przemocy. Dowcipy ze względu na obecność wampirów często nawiązują do serii „Zmierzch” – z obecnej perspektywy są już trochę oklepane i oczywiste. Na szczęście nie jest to jedyny temat żartów. Mnóstwo jest tu nawiązań do popkultury czy dowcipów sytuacyjnych. Pojawia się też parę bardzo zadziwiająco rozbudowanych pomysłów – najciekawszym jest pewien centaur dysponujący bardzo szerokim zakresem umiejętności. Jeśli zaś chodzi o przemoc, to ona też zdaje się trochę ograniczona w stosunku do tego, co czasami oferuje seria główna – odnoszę wrażenie, że komiks ten miał trafić również do trochę młodszych odbiorców niż zazwyczaj.
Niestety trochę zabrakło tu miejsca na pewną refleksję czy rozwój bohatera. Zawsze najbardziej lubiłem te komiksy z nim, kiedy pod warstwą dowcipów można było dojrzeć jak tragiczna i jednocześnie potworna jest tu postać.
Tutaj ten brak zostaje jednak nadrobiony poprzez relacje z pewną nową postacią. Ich interakcje, a także rozwój relacji są bardzo wiarygodne. Sama postać to typowa osoba „spoza czasu” w stylu Kapitana Ameryki – dysponuje nadludzkimi zdolnościami, ale jednocześnie jest zupełnie zagubiona we współczesnym świecie. Nie jest to przy tym ktoś pozytywny, ale spore zagrożenie, które właśnie w rękach Deadpoola może nabrać ludzkich cech.
Nie podobał mi się za to główny antagonista. Był bardzo przerysowany, irytujący i nie stanowił specjalnego wyzwania dla bohaterów. Normalnie bardziej by mi przeszkadzał, ale tutaj wpisywał się w humorystyczny ton historii.
Za rysunki odpowiada tu Reilly Brown. Same rysunki są dosyć przyjemne i przystępne w lekturze – zdarzają się tu pewne uproszczenie szczegółów, głównie w scenach zbiorowych, ale ogólnie nie ma się do czego przyczepić. To, co jednak jest ciekawe to sama forma komiksów. Wiele jest tu prostokątnych kadrów, które na dodatek często są podobne do siebie. Są one pokłosiem oryginalnego elektronicznego wydania komiksu – na ekranie wyglądało to jak uproszczony film animowany. W wersji papierowej jest… dziwne. Zazwyczaj nie przeszkadza to w lekturze, ale czasami może zastanawiać.
Jest to komiks dla fanów głównie weselszej wersji przygód Deadpoola niż tych osób chcących dalej zgłębiać naturę tego najemnika. Jest to też tom nadający ton dalszym odcinkom serii, więc warto go przeczytać chociażby z tego powodu.
Wojna królów Dan Abnett
7,1
Marvelowa kosmiczna saga wspaniałości, doczekała się na naszym rynku kolejnej odsłony, która zabiera czytelnika w sam środek epickiej wojny. Starcia dwóch potężnych „królów”, z których każdy ma własną wizję przyszłości galaktyki i nie zna znaczenia słowa „przegrana”.
Co bardziej obeznani fani Marvela z pewnością wiedzą o tym, że podstawą całego konfliktu są błędne działania Charlesa Xaviera, który przyczynił się do powstania galaktycznego tyrana zwanego Wulkanem. Mutant opuścił ojczystą planetę, udając się do Imperium Shi’ar, gdzie obalił jego władcę i sam zasiadł na tronie. Od tego momentu jego cel był tylko jeden, całkowicie podporządkować sobie galaktykę i jej mieszkańców. Jego brutalne metody sprawowania władzy mocno zachwiały stabilnością całego wszechświata, doprowadzając do wybuchu wojny domowej. W tym samym czasie po przeciwległej stronie kosmosu władzę nad Imperium Kree przejęli Inhumans na czele ze swoim potężnym liderem Black Boltem. Tam, gdzie pojawia się dwóch żądnych władzy „przywódców”, tam też musi dość do wyniszczającego konfliktu, który diametralnie zmieni wygląd całego wszechświata, o ile przetrwa on tytułową Wojnę Królów.
„Nuda” będzie określeniem całkowicie obcym dla każdego czytelnika decydującego się sięgnąć po ten tytuł. Już pierwsze strony dzieła porywają nas w kosmiczny świat pełen akcji, gdzie grupa scenarzystów na czele z Danem Abnettem i Andym Lanningiem stworzyła historię, której dynamika dosłownie przytłacza. Kolejne ukazane tutaj kosmiczne starcie powodują wzmożone tętno, które trudno będzie uspokoić aż do ostatniej strony. Potyczki postaci są tutaj bardzo istotne i to one napędzają całą opowieść, jednak na całe szczęście nie są nazbyt przesadzone, nie przekraczając tym samym pewnej bariery absurdu, co niestety zdarzało się w innych dziełach Marvela. Komiksy superbohaterskie stawiające na wyrazistą akcję, dość często cierpiały z powodu braku większej głębi. Tutaj scenarzyści wykonali kawał solidnej pracy, oferując odbiorcy obok wojennego aspektu komiksu, również ciekawie prezentujące się wątki polityczne czy głębszą treść militarną. Wielką zaletą jest również umiejętne wplecenie w widowiskowy konflikt bohaterów, którzy pełnią tutaj nie tylko rolę trybików wojennych, ale mają również swoje przemyślenia i motywacje. Plejada pojawiających się tutaj postaci jest naprawdę spora i większość z nich ma tutaj swoje przysłowiowe pięć minut (chociaż niektórzy z nich dosłownie proszą się o to, aby poświęcić im więcej miejsca). Nie można również zapomnieć o sporej ilości smaczków przygotowanych dla wielkich miłośników Marvela. Chociażby wątek tajemniczego bractwa Raptorów czy ukazanie losów Skaara (syna Hulka). Tego typu z pozoru drobnych elementów jest o wiele więcej i nadają one całej historii jeszcze większej głębi.
Pod względem jakości fabuły naprawdę trudno się tutaj doszukać większych wad. Jedyne, na co można zwrócić uwagę to zmniejszające się i troszkę odbiegające od początkowej wysokiej jakości tempo akcji zaserwowane w końcowych fragmentach komiksu. Można się również przyczepić do pewnych końcowych konkluzji, które nie tylko trąciły banalnością, ale wydawały się troszkę nazbyt infantylne. Nie zmienia to jednak faktu, że Wojna Królów to jeden z najlepszych Marvelowych komiksów, jakie można przeczytać.
Cała recenzja na:
https://gameplay.pl/news.asp?ID=124654