Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński7
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać9
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Wojciech Albiński (1977)
4
5,5/10
Urodzony: 1977 (data przybliżona)
pisarz (Przekąski-Zakąski WFW 2011),niegdyś pracownik warszawskich agencji reklamowych.
5,5/10średnia ocena książek autora
36 przeczytało książki autora
58 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Fabularie nr 4 (15) 2017
Wojciech Bąkowski, Wojciech Albiński (1977)
8,7 z 3 ocen
3 czytelników 0 opinii
2018
Jak czuć się dobrze, gdy cię wywalą. Bo że to się stanie, to pewne
Wojciech Albiński (1977)
6,3 z 12 ocen
35 czytelników 4 opinie
2014
Najnowsze opinie o książkach autora
Oświęcimki Wojciech Albiński (1977)
5,2
"Chciałem zaznaczyć, że nie tak łatwo jest umrzeć." s. 53.
Jak bardzo Zagłada się rozkalibrowała w naszej pamięci? Czy, a jeśli tak to co i ile znaczy dziś dla trzydziesto-, czterdziestolatków? Czy, a jeśli tak to jakim punktem odniesienia może być rampa w Oświęcimiu dla kolejki do kasy w Ikea? Czy jakieś skojarzenia robi nam faszerowanie dzieci nurofenem, żeby je wysłać do żłobka i biec do pracy (bo chorobowe na dziecko już wielokrotnie wyczerpane)?
Wojtek Albiński zrobił niezwykłą rzecz. W bardzo krótkich tekstach spakował emocje związane z opowieściami o Zagładzie, jakie trzydziesto-, czterdziestolatkowie wynieśli z domu czy szkoły i skonfrontował je z impresjami dnia codziennego. Dla mnie, historyka który długo, i z bolesnymi efektami na emocjach, zajmował się studiowaniem Zagłady ze wszystkich możliwych perspektyw, wstrząsem jest poczucie (nie: zrozumienie, a poczucie właśnie; w tym m.in. siła tekstów Albińskiego),że Zagłada nic już nie znaczy, że może być jedynie retorycznym, interpretacyjnym chwytem, na którym można otworzyć takie czy inne przemyślenie siebie tu i teraz. Zagłada w „Oświęcimkach” to kontrapunkt a nie punkt wiążący czy łączący; to mnie uderzyło i, przyznać muszę, zdołowało. Czytając te teksty poczułem się jak podczas ostatniej wizyty w Oświęcimiu w 2012 roku – dotychczasowe czucie Zagłady, jej grozy, niemożności zrozumienia, a jednak niebywałej ważności i konstytutywności dla nas tu i teraz, wyparowało, ulotniło się; z tamtej wizyty zostało przykre i samo w sobie przerażające doświadczenie „muzeum” i „eksponatów”, a nie „żywych śladów śmierci”; nawet gablota z włosami i rzeczami osobistymi więźniów wydała mi się wystylizowana, jakby to były modele i makiety, a nie części ciała ofiar.
To prze-czucie Zagłady odmalowane prozą Albińskiego jest niezwykle mocne i ważne; szkoda, że poza dwutygodnik.com, ten dobry zbiór tekstów umknął krytykom i komentatorom, bo bardzo chciałoby mi się o tym gadać i czytać z nadzieją, że tylko ja tak mam...
„Już wiem, że czas jest moim wrogiem, rozpierdala wszystko, co mam, w nic. Zostaje mi tylko ta linia, ból, który wiąże na nowo rzeczy, ludzi i czas.
Nie mogę o tym zapomnieć.” s. 73.
Drugie poruszenie jakie daje Albiński to język, jakiego używa do (od)budowy doświadczeń narratora zanurzonego w terror życia codziennego. Albiński wchodzi momentami na terytorium poezji – i w sposobie używania języka, i w formie którą przyjął; ale zaraz potem ucieka, dotyka prozy, jakby chciał się otrząsnąć i powiedzieć „poezja to za dużo, za wysoko na te opowieści”. I te porozrzucane mosty językowe, retoryczne i formalne wychodzą tu kapitalnie, są jakby symetrią i odbiciem wahań i wrażliwości narratora; dzięki temu chce się do tych tekstów wracać, tropić fragmenty, przepisywać sobie do notatek i mocno osobistych zeszycików.
Niewątpliwie Albiński pokazuje, że literatura i pisanie to sposób na ocalenie i siebie, i wypłukanej pamięci o sumie wszystkich zbrodni nowoczesności, nawet, czy może przede wszystkim, jeśli została nam powierzona "jedynie" w opowieściach.
Nieliczne z tych tekstów przelatują i nie zostają na dłużej, większość jednak mocno zapada się w czytelniku, żeby wstrząsnąć, porazić, czasami rozbawić – choć to ostatnie jest jakoś zawsze gorzkie, niemal bolesne.
„Już to widziałem: jeśli kocha się coca-colę, to nie ma się czym martwić.” s. 90 (czyli ostatnia).
Wojtek Albinski, „Oświęcimki”, Wydawnictwo Nisza, 2014 (w tym i świetne kolaże Anny Niesterowicz).
Jak czuć się dobrze, gdy cię wywalą. Bo że to się stanie, to pewne Wojciech Albiński (1977)
6,3
No cóż... zwolnienie mi nie grozi, bo sam musiałbym się zwolnić. Może kiedyś. Myślę jednak, że książka ma bardziej uniwersalny charakter. Spostrzeżenia autora na pewno przydadzą się w innych sytuacjach. Na przykład po rozwodzie chociażby. Jest to próba wzięcia za kołnierz i doprowadzenia do pionu. Wchodzę do łazienki i wycieram dokładnie zaniedbane lustro. Co widzę?
Poza treścią na uwagę zasługuje szata graficzna Marcina Władyki. Prawdziwie dizajnerska robota.