Czytamy w weekend
Zapowiada się piękny, słoneczny weekend – pierwszy taki w tym roku, pierwszy tak ciepły i obiecujący. Chyba zgodzimy się, że nie możemy go zmarnować. Zatem to najwyższa pora na to, by odpowiedzieć sobie na bardzo ważne pytanie: co będziemy czytać?
Ponure, brudne miasto, w którym z nieba sypie się smolisty, lepki pył (co tam pył, całe wielkie płaty czegoś ohydnego...). Do tego kilku zakapiorów i podejrzanych typów, kilka trupów taksówkarzy, jeden martwy skorumpowany glina, a także pewna tajemnicza dama w czerwonym, ceratowym płaszczyku. To razem zmieszać, dorzucić nieco wulgaryzmów, sporo talentu Jakuba Ćwieka i mamy świetny kryminał noir, który zwie się Grimm City. Wilk!.
I choć weekend zapowiada się słoneczny, ja zamierzam spędzić go w tym ponurym mieście, w którym słońce chyba nie ma za dużych szans, by przebić się przez chmury pyłu dobywające się kopalń. Wydawnictwo zapowiada na okładce, że Grimm City to miasto, „w którym rządzi strach i… opowieść”. Mam nadzieję, że zakocham się w nim tak samo jak w Ankh-Morpork, w którym przecież strach jest na porządku dziennym (szczególnie, gdy człowiek nieopatrznie zapuści się w Mroki), a imperatyw narracyjny rządzi nie tylko miastem, ale i całym Dyskiem.
Po miesiącach sczytywania mniej lub bardziej aktualnych nowości postanowiłem chwycić za coś z tzw. „klasyki”. W nadchodzący weekend zamierzam czytać Rzymiankę Alberto Moravii. Motywację swojego wyboru zacznę od drobnego zwierzenia. W moim życiu szczególną rolę odgrywają dwa miasta – rodzinny Poznań i Rzym, w którym mieszkałem przez pół roku podczas studiów. Od tamtego czasu minęło już kilka lat, ale każda wzmianka o „wiecznym mieście” potrąca we mnie jakąś nostalgiczną strunę. Moim pierwszym, literackim, powrotem do Rzymu, była lektura „Nudy” Moravii. Opublikowana po raz pierwszy w 1947 roku, „Rzymianka” trafiła w moje ręce przez przypadek. Wypatrzyłem ją na pchlim targu. Była w pakiecie z inną „Podróżą do Rzymu” tego samego autora. Kupiłem je natychmiast, ale z powodów, których sobie nie przypomnę, trafiły na półkę i długo musiały czekać na swoją kolej. Wygląda na to, że im cieplej robi się na dworze, tym moje myśli (zapewne metodą prostych skojarzeń) częściej krążą nad Półwyspem Apenińskim. Ostatnio największą ambasadorką włoskiej literatury jest tajemnicza Elena Ferrante. Myślę, że w oczekiwaniu na premierę ostatniego tomu jej neapolitańskiej tetralogii, warto wrócić do odrobinę starszego pokolenia mistrzów pióra z Italii.
Najbardziej lubię, gdy książka trafi do mnie przypadkiem. Tak było w przypadku Wszystko jest iluminacją Jonathana Safrana Foera. O tej powieści słyszałam już wcześniej, parę osób mi ją polecało – zdaje się, że gdy każdy z naszego zespołu przygotowywał dziesiątkę ulubionych książek, to tę też ktoś wymienił (tylko kto?). W każdym razie powieść ta krążyła już wokół mnie od dawna, ale nigdy nie wpadła mi w ręce. Aż do ostatniego weekendu, kiedy pojechałam w góry i znalazłam ją w plecaku mojego towarzysza. Tak, to jest historia o tym, jak komuś zabrałam książkę; egoizm.
Do rzeczy: książka jest super napisana! Od pierwszych zdań można się śmiać w głos i do rozpuku (śmiałam się), bo autor tak udatnie imituje angielski z naleciałościami rosyjskiego. Ale żebyśmy się w tym śmianiu nie rozpędzili i śmianiem się nie zmęczyli, po chwili przechodzi się w inny nastrój, w inny klimat, w retrospekcję. Z samochodu jadącego przez Ukrainę (wiek XX), w którym zaczyna się opowiadana w tej książce historia, przenosimy się do sztetla, który jeszcze nie ma nazwy, a który kiedyś zostanie miastem Łuck (wiek XVIII). Rzecz o szukaniu swoich korzeni. Rzecz o przeznaczeniu. Rzecz o pisaniu. Saga rodzinna. Zresztą jeszcze nie wiem do końca co. Sprawdzę w sobotę.
A co Wy będziecie czytać w weekend?
komentarze [69]
Mam zamiar skończyć bardzo wciągające "Bliźnięta z lodu" Bliźnięta z lodu
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postskończyłam Porąb i spal. Wszystko co mężczyzna powinien wiedzieć o drewnie , zaczęłam Jesteś Bogiem. Historia Paktofoniki
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postA ja wczoraj skończyłam czytać Niebo istnieje... Naprawdę! ciekawa książka mówiąca o wierze w życie po śmierci. Żałuję, że nie widziałam ekranizacji.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWyleżała się u mnie na półce "Uległość" Houellebecqa, ale po wczorajszej wiadomości o tym, że burmistrzem Londynu został muzułmanin pomyślałam, że nie ma co czekać z lekturą. Trochę się zagapiłam, a książka już mi się lekko przeterminowała ;-).
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPo maturach czas na odpoczynek :) Alex Kava Zabójczy wirus.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJa skończę Plaga cieni i może zacznę Uroki , ale to zależy od tego jak się wyrobię :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post