Czytamy w weekend
Oczywiście jak słusznie się domyśliliście, nasz cykl nie zmienia nazwy na „Nie czytamy w weekend” - to był żart primaprilisowy, Niespodziewane przyszła do nas wiosna - więc ciężko jest usiedzieć w domu, na szczęście zawsze do plecaka/ torebki można wrzucić książkę lub kindla i ruszyć poczytać na łonie natury - do czego Was gorąca zachęcamy. Zobaczcie, co będziemy ze sobą dźwigać w ten weekend.
Stos wydawniczych nowości na mojej domowej półce rośnie i niestety również w ten wekeend nie zmniejszy swojej wysokości. Czas najwyższy bowiem sięgnąć po książkę, której przeczytanie odkładam już prawie półtora roku, po „Malinę” Ingeborg Bachmann... Fakt, że to egzemplarz pożyczony, nie miał niestety wpływu na przyspieszenie lektury (dziękuję Asiu za cierpliwość!).Trudno usprawiedliwić tę niechlubną zwłokę, aczkolwiek znajdzie się jeden powód, wytłumaczenie natury, nazwijmy to, technicznej...Wydanie, które czasowo posiadam, opublikowano w 1975 roku (Czytelnik, seria Nike), czyli przeszło czterdzieści lat temu, i jest z racji tego niebywale kruchą książeczką...Powiedzieć, że rozpada się w rękach, to lekka przesada, ale jej lekturze na pewno towarzyszyć będzie świadomość, że kartki są delikatne, nie pierwszej już młodości, i lepiej na nie wyjątkowo uważać...
Zapowiada się zatem czytanie niespieszne, bardziej spijanie pianki, niż zachłanna konsumpcja. I taki też rodzaj, typ lektury, wydaje się idealny dla tejże właśnie książki. Niespójna narracja, strumienie refleksji, poezja języka – słowa/ klucze w opiniach tych, którzy przeczytali, namawiają do uważnej percepcji. Warto zatem zapoznać się z tą dramatyczną kobiecą wiwisekcją na wciśniętym hamulcu...Na szczęście jakość wydania będzie temu sprzyjać.
Co będę czytać w weekend? Nie wiem czy znajdę czas na czytanie, bo dzisiaj w Poznaniu zaczyna się Pyrkon! W planach mam m.in. spotkanie z Piotrem Cholewą, więc każdą wolna chwilę będę wykorzystywać na zgłębianie twórczości Terry'ego Pratchetta. Nie wiem czy podołam mojemu noworocznemu postanowieniu i czy dam radę przeczytać cały Świat Dysku do końca roku. Ale postaram się do końca weekendu przeczytać "Na glinianych nogach".
Pierwszy raz miałam do czynienia z Emmanuelem Carrère przy okazji polskiej premiery książki Limonow, która ukazywała się pod patronatem LC. Ale wtedy nie poznałam bliżej tego autora, bo książki ostatecznie nie przeczytałam. Dopiero gdy przez przypadek trafiłam na inną pozycję autorstwa tego pisarza – Nie moje życie – od pierwszych stron wciągnęłam się na tyle, by ostrożnie stwierdzić, że może to być całkiem dobry pisarz. Po przeczytaniu „Nie mojego życia” uznałam go – wiem, wiem, skrótowo i spłaszczająco – za francuskiego Karla Ove Knausgårda. Carrère również tworzy autobiograficzną prozę, która mocno go odsłania. Eksploruje tematy, które blisko go dotykają. I robi to w prosty, zajmujący sposób.
Gdy niedawno ukazało się polskie wydanie jego najnowszej książki Królestwo, od razu chciałam je przeczytać. Tym bardziej że porusza kwestie wiary i niewiary, które interesują mnie już od dawna. Książkę niedawno dostałam w prezencie, w tym tygodniu zaczęłam ją podczytywać, w weekend poświęcę jej, mam nadzieję, więcej czasu.
A Wy, co czytacie w weekend?
komentarze [72]
Skończyłem - Syn zarządcy sierocińca
Zacząłem - Łabędzi śpiew. Księga I
:):)
Właśnie skończyłam Wędrujący duch i zaczynam Pożeracz dusz ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postprzed chwilą skończyłam Policja i zaczęłam Czarna Bezgwiezdna Noc
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWłaśnie skończyłem Everest. Na pewną śmierć i kontynuuję Chopin
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postU mnie w końcu na swoją kolej doczekał sie Sulejman II Wspanialy Jerzego Łątki.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Dzisiaj czytam "Zaginięcie" Remigiusza Mroza
Zaginięcie