Tysiąc bitew Braci Jabłkowskich

LubimyCzytać LubimyCzytać
01.10.2013

Artykuł sponsorowany

Tysiąc bitew Braci Jabłkowskich

Kamienica przy Brackiej w Warszawie – w ostatnich latach siedziba sklepu Traffic Club – była świadkiem najważniejszych wydarzeń ubiegłego stulecia. Wariacje na temat jej historii, na podstawie książki Cezarego Łazarkiewicza Sześć pięter sukcesu, opracował Daniel Lis.

Człowiek obowiązku nie może się rozczarować, chociażby byłoby mu najciężej. Jeśli kieruje się prawem wodzów, przegra się tysiąc bitew, wygra się jedną wojnę – tę zasadę Józef Jabłkowski senior wpaja dziesięciorgu swoim dzieciom. Wie, co mówi – XIX‑wieczny przedsiębiorca stracił w wieku sześćdziesięciu lat cały majątek. Ale gdyby nie finansowy upadek nestora rodu, być może nigdy nie powstałaby jedna z największych handlowych potęg II Rzeczypospolitej i legenda przedwojennej Warszawy – Dom Towarowy Braci Jabłkowskich.


30 lat po założeniu rodzinnej spółki, w 1913 r. rusza budowa sześciopiętrowej kamienicy przy Brackiej 25 w Warszawie. Kolejne sklepy Jabłkowskich szybko okazywały się za małe w stosunku do potrzeb. Przyszedł czas na Dom Towarowy z prawdziwego zdarzenia – największy w tej części Imperium Rosyjskiego, a w przyszłości w niepodległej Polsce. Londyńskiemu Harrodsowi czy berlińskiemu KaDeWe nie ustępuje pod żadnym względem.

Dla klientów to istna kraina czarów. Można swobodnie przechadzać się wśród luksusowych towarów, przy akompaniamencie granej na żywo muzyki. Robieniu zakupów towarzyszą odpoczynek i rozrywka: na ostatnim piętrze działa kawiarnia, regularnie odbywają się pokazy mody i przedstawienia dla najmłodszych. Maluchy cieszą się szczególnymi względami, wszak „miłość rodziców do dzieci jest jedną z najszlachetniejszych podniet do kupna i bodźcem przy zakupach” – jak podpowiada pracownikom wewnętrzny biuletyn. Bo i dla sprzedawców to nie tylko miejsce pracy, lecz rodzaj szkoły handlowej. Od lat 30. Jabłkowscy nie zatrudniają na wyższe stanowiska osób z zewnątrz. Po szczebelkach kariery pną się wyłącznie sprawdzeni pracownicy.


Jesteś aktorem na arenie mającej dokonać się transakcji. Musisz więc wniknąć w psychologię przyjętej na siebie roli. Sztuka sprzedawania to znajomość natury ludzkiej i umiejętność obchodzenia się z ludźmi – poucza subiektów biuletyn.

By móc kupować u Jabłkowskich, nie trzeba mieszkać w Warszawie. Wystarczy przejrzeć kolorowy katalog i złożyć zamówienie. W sprzedaży wysyłkowej można nabyć wszystko, co znajduje się na sklepowych półkach – np. przyrząd do gotowania 12 jaj z zegarem piaskowym lub celuloidową lalkę Shirley Temple („z pięknemi loczkami”). Powyżej określonej kwoty przesyłka gratis. Gwarantujemy zadowolenie lub zwracamy pieniądze!

Słowa Józefa Jabłkowskiego seniora o tysiącu bitew szybko okazują się prorocze. W dodatku liczbę potyczek należałoby potraktować dosłownie. Chociaż otwarcie Domu Towarowego zbiega się w czasie z wybuchem I wojny światowej i problemami z zaopatrzeniem u progu niepodległości, zwycięstwo w bitwie o klienta okazuje się tym względnie najłatwiejszym.

Kres świetności „magazynu zadowolonych klientów” przynosi niemiecka okupacja. Dyrektorowi Feliksowi Jabłkowskiemu udaje się wprawdzie odwieźć niemiecką administrację od przekształcenia sklepu w punkt tylko dla Niemców, ale zgodnie z przepisami obowiązującymi w III Rzeszy wszystkie towary sprzedawane są na kartki. W czasie powstania warszawskiego w budynku działa prowizoryczny szpital.

Już w maju 1945 r. Jabłkowscy wznawiają działalność, ale 5 lat później bitwę o handel z władzą PRL – jak wielu innych – przegrywają z kretesem. Ogromny podatek od rzekomego „wzbogacenia wojennego” rujnuje firmę. Podczas rozmowy dyscyplinującej w osławionym więzieniu na Rakowieckiej były dyrektor dowiaduje się, że jako przedstawiciel klasy posiadaczy został wyeliminowany. W kamienicy przy Brackiej w latach 1951–1970 działa Centralny Dom Dziecka, a następnie – Dom Obuwia.

Bracia Jabłkowscy przewracają się w grobie. W centrum Śródmieścia stoi budynek-trup, dom-straszak, zawalidroga – pisze dziennikarz Kuriera Polskiego na początku lat 80. Ze względu na bezpieczeństwo klientów Dom Obuwia zamknięto. Powstał magazyn firmy reklamowej Warexpo, choć trudno przechowywać plakaty w budynku, w którym przecieka dach. W piwnicy utrzymuje się pół metra wody, ze ścian odpada tynk i złuszczona farba, odchodzi podłoga. W 1984 r. miasto wydzierżawia kamienicę Centralnemu Związkowi Rzemiosła, który wynajmuje wyremontowany budynek. Od 1992 r. działa tu dom handlowy Arka, od 2003 – Traffic Club. Tymczasem od początku demokratycznych przemian synowie Feliksa Jabłkowskiego, Jan i Tomasz, i ich stryjeczna siostra Ewa toczą kolejne bitwy o odzyskanie rodzinnego majątku. Choć sąd stwierdza nieważność rozporządzeń odbierających kamienicę ich przodkom, szybko okaże się, że łatwiej wybudować po sąsiedzku Nowy Dom Jabłkowskich (otwarty w 2011 r.), niż wyegzekwować należne sobie prawa. W lutym 2013 r. sąd nakazuje eksmisję bezprawnie zajmującego budynek Traffic Clubu, lecz po niemal ćwierćwieczu końca tej walki ciągle nie widać. Ale „człowiek obowiązku nie może się rozczarować”.


Tekst pochodzi z miesięcznika „Znak” nr 698-699 (lipiec sierpień 2013).


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 01.10.2013 12:42
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post