rozwiń zwiń

Adela także dała mi coś z siebie

LubimyCzytać LubimyCzytać
28.11.2017

Z Magdaleną Knedler – pisarką, recenzentką, felietoniską – autorką m.in. „Pan Darcy nie żyje”, „Dziewczyna z daleka”, „Klamki i dzwonki” oraz trylogii „Nic oprócz...” rozmawiamy m.in. o jej najnowszej powieści „Historia Adeli”.

Adela także dała mi coś z siebie

Magdalena Knedler za swój debiut Pan Darcy nie żyje uhonorowana została nagrodą „Gazety Wyborczej”. Jest również laureatką Emocji 2017 - nagrody przyznawanej przez Radio Wrocław Kultura. Otrzymała ją za książki Dziewczyna z daleka, Klamki i dzwonki oraz trylogię Nic oprócz... - powieści, które dowodzą, że gatunkowa wszechstronność i pisarska pracowitość idą w parze z wysoką jakością literacką. Najnowsza książka pisarki - Historia Adeli - to opowieść o kobiecie, która porzuca słoneczne Włochy i trafia do zimowego Wrocławia. Ma ze sobą jedną walizkę, głęboko skrywaną tajemnicę, bagaż wyrzutów sumienia i postanowienie, że będzie robić każdego dnia jedną dobrą rzecz…

Co łączy Panią z Adelą? Oprócz tego, że i ona, i Pani obcięła włosy i przekazała je na fundację Rack’n’roll?

Miłość do Włoch, fascynacja przeszłością i jej tajemnicami, tendencja do obserwacji świata i ludzi, prowadzenie długich wewnętrznych monologów, wyrzuty sumienia z błahych przewinień i próby „naprawiania” sytuacji, za które tak naprawdę nie odpowiadam, pogłębione autoanalizy i lekkie „nieogarnianie” rzeczywistości. Jeszcze miłość do starych domów i skrzypiących schodów. Brak talentów kulinarnych. Zbieranie nakrętek dla hospicjum i segregowanie śmieci… No proszę, a wydawało mi się, że właściwie mamy niewiele wspólnego i ja Adelę po prostu wymyśliłam, stworzyłam od zera. Mogę powiedzieć, że w pewnym sensie odkrywałam muzykę, której kazałam jej słuchać. Uznałam, że Adela będzie miłośniczką jazzu, zwłaszcza włoskiego. Zaczęłam zatem sama więcej i częściej słuchać takiej muzyki. W ten sposób pokochałam Enrica Ravę i Enrica Pieranunziego. Mogę więc powiedzieć, że Adela także dała mi coś z siebie.

Ta książka nie mogłaby istnieć bez innych książek – ważny wątek stanowią cytaty ze światowej literatury. Kto zaszczepił w Pani miłość do czytania?

Rodzice, babcia, nauczyciele, ale ja też sama miałam w sobie chęć czytania, poznawania historii, zagłębiania się w alternatywne światy. Byłam dzieckiem z wyobraźnią, a książki pozwalały mi tę wyobraźnię karmić. Nie pamiętam dokładnie momentu, w którym od deski do deski przeczytałam pierwszą książkę. Książki są w moich najwcześniejszych wspomnieniach. Myślę jednak, że zaczęło się właśnie od rodziców, którzy mi czytali, a później zachęcali do czytania. I kupowali książki. Pamiętam wizyty z mamą w księgarni, takiej z ladą, nie z regałami. Mama mówiła, że chce coś dla córki, a sprzedawczyni wykładała książki właśnie na tę ladę. To wspomnienie jest bardzo silne i wyraźne. Myślę, że moja mama tego nie pamięta. Później były biblioteki – szkolne i osiedlowe. Pamiętam moment, w którym bibliotekarka powiedziała mi, że powinnam założyć sobie kartę w bibliotece dla dorosłych, bo ona już nic dla mnie nie ma. Miałam wtedy czternaście lat.

Mam wrażenie, że wszystkie książki, które Pani pisze, nawet kryminały, są o rodzinie. To rodzina jest siłą napędową, siłą sprawczą i celem działań bohaterów. Także tych, którzy nie chcą się do tego przed sobą przyznać. Czy tak jest też w Pani przypadku? Rodzina to najwyższa wartość?

Oczywiście. Rodzina to najwyższa wartość. A jednocześnie mojej rodzinie daleko do ideału. Jesteśmy emocjonalni, kłócimy się, popełniamy masę błędów, ale też otwarcie mówimy o uczuciach i je sobie okazujemy. Fascynuje mnie, tak ogólnie, obserwowanie różnych rodzin, panujących w nich zwyczajów, relacji łączących ich członków, zachowań i nawyków. I lubię czytać o rodzinach. To często także toksyczne środowiska. I warto pamiętać, że rodzina toksyczna to niekoniecznie rodzina patologiczna. Adela z mojej powieści wyrosła w środowisku toksycznym, w którym niszczona była jej wolność i tożsamość, a przecież nie wychowywała się w rodzinie patologicznej. Jej rodzice mieli pracę, nie nadużywali alkoholu i nie byli agresywni. Dali jej warunki do nauki, zapewnili materialny byt i bezpieczeństwo. Problem polegał na tym, że chcieli za nią o wszystkim decydować. Wszyscy nosimy w sobie obraz domu rodzinnego. Ja na dodatek wyrosłam na dziewiętnastowiecznej klasyce literackiej i mam wrażenie, że większość tych wielkich, ponadczasowych powieści jest właśnie o rodzinie. „Anna Karenina” Tołstoja, „Wichrowe Wzgórza” Bronte, „Duma i uprzedzenie” Austen, „Stracone złudzenia” Balzaca, „Pani Bovary” Flauberta, „Opowieść wigilijna” Dickensa… Wymieniać można długo, prawda? Za jedną z najświetniejszych powieści o rodzinie uważam „Sagę rodu Forsythe’ów” Galsworthy’ego.

Gdzie Pani była w tym roku na urlopie? Pytam dlatego, że miejsca, które Pani odwiedza, uruchamiają Pani wyobraźnię i zaraz znajdują się w nowej książce. Tym samym chcę więc podpytać o najbliższe plany pisarskie.

Byłam we Włoszech – w Ligurii i Lombardii. Pracuję teraz nad książką o historyku sztuki i właścicielu małej galerii, zmagającym się z silną nerwicą natręctw, który nawiązuje korespondencję z tajemniczą włoską malarką. Powieść jest jeszcze w fazie początkowej, więc chwilę to potrwa, zanim uzyska ostateczny kształt. Ale mam już napisaną inną książkę, którą muszę dopracować. I ta właśnie rzecz okaże się chyba najbardziej „rodzinna” ze wszystkich moich powieści. Opowiada o granicach, które można przekroczyć w relacjach z najbliższymi krewnymi. I o tych, których przekroczyć już nie można.

Rozmawiała Marta Pilarska.


komentarze [5]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Zaczytana 29.11.2017 09:08
Czytelniczka

Kiedy czytałam tą rozmowę, bardzo mocno przypomniały mi się sytuacje opisane tutaj przez autorkę. W bardzo młodym wieku moja mama zawsze czytała mi na dobranoc książki i później zaczęła mi też kupować. Tak niesamowicie zaszczepiła mi miłość do czytania książek, że do tej pory jestem jej bardzo wdzięczna za to i kontynuuję w dalszym ciągu tę tradycję :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
alvaro44 29.11.2017 08:04
Czytelniczka

Uważam, że w tej książce bardzo mocną stroną jest motyw tajemnicy z przeszłości, czyli coś, w czym autorka jest zdecydowanie dobra (czego dowodzi również jej świetna poprzednia powiweść- Dziewczyna z daleka).
Historia Adeli skłania do przemyśleń, ale jednocześnie czyta się ją bardzo dobrze i szybko.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
kinga 28.11.2017 20:11
Bibliotekarka

myślę, że "Historia Adeli" - poza całym kunsztem artystycznym (chylę czoła) -
jest znakomitą lekturą weryfikującą naszą dojrzałość emocjonalną. Jeśli ktoś nie potrafi docenić tej książki to niech odłoży ją na półkę i wróci do powieści po kilku latach. Żeby zrozumieć w pełni Adelę i sięgnąć na dno jej duszy trzeba poznać smak wielu uczuć, przeważnie tych o gorzkim...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
LubimyCzytać 28.11.2017 12:40
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
panipudelkowa 30.11.2017 08:23
Czytelnik

Historię Adeli pochłonęłam. Bardzo dojrzała historia, napisana w precyzja, kunsztem. Każda strona przynosi coś nowego, zaskakującego.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się