rozwiń zwiń

Czy Polacy boją się diabła? – wywiad z Magdaleną Kubasiewicz

LubimyCzytać LubimyCzytać
04.02.2019

Czy entuzjastyczne przyjęcie nowej książki dodaje skrzydeł? Czego powinni unikać debiutanci? I kiedy będziemy mogli spodziewać się nowej powieści Magdaleny Kubasiewicz? Autorka książki Gdzie śpiewają diabły odpowie na wszystkie te pytania.

Czy Polacy boją się diabła? – wywiad z Magdaleną Kubasiewicz

Historie o więzi bliźniąt są mocno przesadzone, przynajmniej w ich przypadku. Trudno byłoby znaleźć dwie osoby różniące się bardziej od siebie niż Ewa i Piotr. On – twardo stąpający po ziemi. Ona – wiecznie bujająca w obłokach, pogrążona w swoich fantazjach. A jednak, choć Ewa zaginęła bez śladu już dziewięć lat temu, on nadal jej szuka i nie potrafi odpuścić.

Nieoczekiwanie w sprawie Ewy pojawia się nowy trop. Jej zdjęcie znaleziono w rzeczach Patrycji, dziewczyny zamordowanej w miasteczku gdzieś na końcu świata, do którego nie dotarła współczesna cywilizacja. Śledczy rozkładają ręce, ale Piotr bez chwili wahania wyrusza do Azylu, by wypytać miejscowych o siostrę.

Tyle że w Azylu nikt nie słyszał o Ewie. Mieszkańcy częstują go za to swoimi wersjami miejscowej legendy o Diable i jego czarownicy. Azyl przypomina miejsce z horroru: mała społeczność, mroczne sekrety i zmowa milczenia. A może Piotra tylko ponosi wyobraźnia? Co prawda nigdy nie grzeszył jej nadmiarem, ale... W takim miejscu jak to wszystko wydaje się możliwe.

Agnieszka Czajkowska*: Twoja najnowsza powieść „Gdzie śpiewają diabły” została bardzo dobrze przyjęta przez czytelników i recenzentów. Czy tak entuzjastyczne przyjęcie dodaje skrzydeł, czy onieśmiela?

Magdalena Kubasiewicz: Jedno i drugie! Pozytywne opinie cieszą, ale i tak zawsze w głowie czai się myśl – a co, jeśli to tylko pojedyncze osoby, może innym czytelnikom się nie spodoba? Poza tym zastanawiam się, czy czytelnicy, którzy polubili tę książkę, nie będą rozczarowani, gdy później dostaną moje teksty o zupełnie innej tematyce.

Czy tworząc opowieść o diable i czarownicy, inspirowałaś się konkretnymi legendami i podaniami?

Nie, ta opowieść nie była inspirowana żadną konkretną baśnią, raczej samym związkiem diabłów i czarownic, często powracającym w legendach. Interesuje mnie też, jak baśnie i legendy się zmieniają. Właściwie każda popularna baśń ma wiele wersji. Pierwszy z brzegu przykład: Śpiąca Królewna. Jej pierwotna postać przeszła sporą ewolucję, została ugrzeczniona, potem powstała wersja Disneya, a wreszcie taka jej wariacja, jak „Maleficent”. Podobnie jest z opowieścią czy raczej opowieściami o diable i czarownicy.

W polskich legendach i podaniach diabeł pojawia się nadzwyczaj często. Bywa nawet dobry i sprawiedliwy. Skąd taka rozbieżność w przedstawianiu tej postaci?

W legendach i literaturze diabły przedstawiane są bardzo różnie, chociaż akurat z wizją diabła dobrego i sprawiedliwego spotykałam się rzadko, przede wszystkim we współczesnych tekstach i filmach. Rzeczywiście nie we wszystkich opowieściach diabeł jest zły. Myślę, że przyczyn takich rozbieżności jest wiele. W różnych regionach powstawały zupełnie inne opowieści o diabłach – jednym z powodów są zatem różnice kulturowe. W pewnym momencie niektóre demony z wierzeń przedchrześcijańskich zaczęły być utożsamiane z chrześcijańskim diabłem. Nie bez znaczenia jest też to, że postać diabła przez wieki inspirowała twórców – powstało więc wiele utworów, które przedstawiają go w odmienny sposób.

Czy w takim razie Polacy boją się diabła?

Trudno mi mówić za wszystkich Polaków. Osoby mocno wierzące zapewne tak… Swego czasu pewna wierząca kobieta bardzo chciała mnie przekonać do wizyty u egzorcysty. Najwyraźniej była święcie przekonana, że jeśli ktoś umieszcza w książce postać demona, to może być opętany i na pewno potrzebuje pomocy. Wydaje mi się, że większość ludzi jednak za wiele o diable nie myśli, a pozostałych ta postać raczej fascynuje, niż przeraża. Wystarczy spojrzeć na popularność książek i seriali wykorzystujących motyw aniołów i demonów.

Na rynku wydawniczym istniejesz od kilku lat i znakomicie sobie radzisz. Jaką radą podzieliłabyś się z debiutantami?

Obawiam się, że nie powiem nic szczególnie odkrywczego. Każdy, kto marzy o debiucie, musi być wytrwały, dużo pisać, jeszcze więcej czytać i uzbroić się w cierpliwość. Dobrze też znaleźć kogoś obiektywnego, kto zerknie na gotowy tekst. Zdarza się, że autor, zwłaszcza początkujący, ocenia swoje dzieła zbyt wysoko, albo odwrotnie – wszystko wydaje mu się kiepskie.

A czego debiutanci powinni unikać?

Vanity press, czyli formy self-publishingu. Jeśli ktoś oferuje ci „wydanie” powieści za twoje pieniądze – uciekaj. Taka osoba wcale nie uważa, że twoja książka jest dobra. Po prostu chce zarobić. A szanse na dotarcie do czytelników z powieścią wydaną w takim systemie są praktycznie zerowe.

Widać, że w ostatnich latach kobiety radzą sobie coraz lepiej w obszarze polskiej fantastyki. Katarzyna Berenika Miszczuk, Marta Kisiel, Martyna Raduchowska, Ania Kańtoch – to nazwiska, które bez wahania wymienia się obok takich tuzów, jak Jarosław Grzędowicz, Jakub Ćwiek, Jacek Komuda. Czy Twoim zdaniem dziewczyny zdominują popkulturę?

Dlaczego miałyby ją zdominować? Myślę, że to, jak się pisze, nie zależy od płci. To, że kobietom teraz łatwiej się przebić w fantastyce niż kiedyś, nie oznacza, że zabraknie w niej miejsca dla mężczyzn. Poza tym niestety szanse na rynku wydawniczym wciąż nie są w stu procentach równe… Nigdy nie spotkałam pisarza, któremu ktoś by powiedział, że to dziwne, iż mężczyzna napisał tak dobrą książkę. Za to znam sporo autorek, które usłyszały (lub przeczytały) o swoim tekście, że to zdumiewające, iż coś tak ciekawego wyszło spod pióra kobiety.

Do tej pory napisałaś kilka powieści. Każda z nich może zostać zaliczona do innego gatunku. Czy to wynik poszukiwania ulubionego gatunku, czy może Twoja wyobraźnia jest tak płodna, że potrzebuje ujścia na tak wielu płaszczyznach?

Nie muszę szukać ulubionego gatunku – jest nim i zawsze była fantastyka. Większość książek, które czytam, to powieści fantastyczne, najczęściej też piszę teksty właśnie z tego gatunku. Obyczajówki i kryminał, które się ukazały, to trochę skoki w bok, wynikające z tego, że lubię eksperymentować albo jakiś motyw zainteresuje mnie na tyle, iż chcę spróbować napisać coś na ten temat. Pisuję bardzo różne książki i opowiadania. Może to z mojej strony nierozsądne, bo trzymając się jednego gatunku albo chociaż podobnego klimatu i świata przedstawionego, najłatwiej zyskać grono wiernych czytelników. Nie potrafiłabym jednak przez kilka lat pracować nad kolejnymi tomami jednego cyklu, osadzonego w tym samym świecie, z tymi samymi bohaterami. Pewnie znienawidziłabym to uniwersum, te postacie, a może i samo pisanie.

Jakiego typu powieści możemy spodziewać się od Ciebie w przyszłości?

Najszybciej, bo już w marcu, ukaże się moje opowiadanie fantasy napisane do antologii Hardej Hordy. W ostatnim roku skończyłam też dwie powieści, jedna to urban fantasy, a druga – fantasy. Co będzie z nimi dalej, dopiero się przekonamy. W najbliższym czasie mam zamiar stworzyć powieść niefantastyczną.

---

Agnieszka Czajkowska – współpracowniczka wydawnictwa Uroboros.


komentarze [3]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Arturion 06.02.2019 00:00
Autor

A może jednak "cykl krakowski"? Ja bym pożarł rad! :-)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Miłosz 04.02.2019 22:48
Czytelnik

mmm piękna pani

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 04.02.2019 11:27
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post