Wywiad z Katherine Rundell

AMisz AMisz
10.03.2018

14 marca ukazuje się książka Katherine Rundell, zatytułowana Odkrywca, to druga, po Dachołazach powieść tej autorki, która zostanie wydana w naszym kraju. Z pisarką rozmawiam o dzieciach, ekologii, chodzeniu po dachach i jedzeniu pająków.

Wywiad z Katherine Rundell

„Uważaj, czego sobie życzysz, bo może się spełnić” – mówi stare porzekadło. Fred zawsze marzył, by zostać odkrywcą, jednym z wielkich podróżników i dowódców wypraw, o których czytał i których podziwiał. Kiedy samolot, którym leci, rozbija się w Puszczy Amazońskiej, nagle jego marzenie może się spełnić. Wraz z Con, Lilą i Maxem, którzy przeżyli katastrofę, musi poradzić sobie w dżungli, korzystając z wiedzy, którą zdobył dzięki lekturze przygodowych książek i znaleźć sposób na przetrwanie, a może i powrót do domu. Przerażone, głodne dzieci, które są od niego niewiele młodsze, bardzo liczą na jego wiedzę i zmysł przetrwania. Ale czas prawdziwej próby dopiero ma nadejść…

Wszyscy myślą, że Sophie jest sierotą. Rzeczywiście, nie potwierdzono, aby jakakolwiek kobieta ocalała z wraku, który opuściła Sophie, dryfując w futerale po wiolonczeli przez kanał La Manche. Sophie jednak pamięta widok matki wzywającej pomocy. Jej opiekun mówi, że to niemal niemożliwe, aby jej matka wciąż żyła, jednak „niemal" oznaczało, że taka możliwość istniała. Dlatego kiedy nadszedł list z opieki społecznej, z którego wynikało, że grozi jej sierociniec, Sophie postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Uciekła do Paryża, aby odnaleźć matkę, wyposażona w jedną jedyną wskazówkę - adres lutnika, który wykonał wiolonczelę. Kim są tytułowe dachołazy i czy pomogą jej odnaleźć mamę?

Anna Misztak: Prawie wszystkie pani książki są nagradzane – musi być pani z siebie dumna! Dlaczego akurat książki dla dzieci/ młodzieży?

Katherine Rundell: Sądzę, że dzieci są najwspanialszymi czytelnikami na świecie – to, co czytamy w dzieciństwie, na długo zapada nam w pamięć i kształtuje naszą osobowość.

W każdej z pani książek jest sporo pani samej – Zimbabwe, chodzenie po dachach, Amazonia, chodzenie po linie (najnowsza książka będzie o cyrku, prawda?) – wiedzie pani naprawdę niesamowite życie! Ale czy gra pani na wiolonczeli?

Nie gram, a bardzo bym chciała! Mój brat przez wiele lat był profesjonalnym muzykiem, ale ja nie jestem specjalnie utalentowana w tym kierunku – ale do „Dachołazów”wybrałam właśnie wiolonczelę, ponieważ uważam, że dźwięk, który wydaje, zadziwia pięknem.

Gdy czytałam „Dachołazy” miałam mocne skojarzenie z „Nigdziebądź” (Neverwhere) Gaimana – bohater wrzucony w zupełnie dla niego/ dla niej inny świat, dość hermetyczny, w którym musi się odnaleźć i w końcu okazuje się, że do niego należy – pani Paryż, to taki Paris-Above w odróżnieniu od gaimanowskiego London-Below. I tak jak uwielbiam podróżować londyńskim metrem i każda stacja, która znajduje się w powieści wywołuje u mnie ekscytację, tak podejrzewam, że wkrótce też wybiorę się do Paryża śladami Sophie – tylko boję się, że na żaden dach nie wejdę. Jak zaczęła się pani wspinać na dachy? Skąd to się wzięło?

Zawsze kochałam być wysoko – za możliwość widzenia świata, kiedy on nie widzi nas. Jeśli chce się widzieć prawdziwe, naturalne piękno miasta, warto spojrzeć na nie z wysokości. Kocham też dreszcze radości, kiedy widzę części budynku, do którego zazwyczaj nie ma się dostępu.

Czy chodziła pani po dachach Oxfordu? W tym roku byłam tam po raz pierwszy i zakochałam się w tym mieście!

Tak! Spędziłam dość dużo czasu wspinając się na dachy College’u All Souls, na którym wykładam. Roztacza się stamtąd bajeczny widok! Można spojrzeć z góry na tajemnicze ogrody i do kominów.

Gdyby każda mała dziewczynka miała tak niesamowitego opiekuna/ rodzica jak Charles – życie dorosłych kobiet byłoby prostsze! Mam wrażenie, że dziewczynki niepotrzebne chowa się pod kloszem i sztucznie narzuca im się bycie „grzecznymi”: nie skacz, nie wspinaj się po drzewach, siedź prosto, zakładaj sukienki, nie przeklinaj. Pani dzieciństwo w Zimbabwe chyba wyglądało inaczej?

Mojej mamie – jak wielu kobietom jej pokolenia – bardzo zależało na tym, żebym nigdy nie poczuła, że czegoś nie mogę zrobić, ponieważ jestem dziewczynką – i tak też było. Jestem jej za to dozgonnie, ogromnie wdzięczna.

Również dzieci z książki „Odkrywca” są bardzo niedzisiejsze – w dobrym tego słowa znaczeniu. Zastanawiałam się ile spośród współczesnych – chowanych w warunkach cieplarnianych kilkunastolatków – wiedziałoby jak rozpalić ogień bez zapalniczki, jak zbudować tratwę, jak wygląda węgorz elektryczny i kakaowiec, i czy odróżniliby kajmana od aligatora?! Skąd pani wytrzasnęła tę niesamowitą czwórkę?

Wydaje mi się, że większość dzieci, z każdej epoki, byłoby w równym stopniu przerażonych i podekscytowanych, jeśli znaleźliby się nagle w dżungli! Właściwie bardzo podziwiam dzisiejsze dzieci i wydaje mi się, że zadziwiająco świetnie radzą sobie z wyzwaniami – jak internet – z którymi ja się nie konfrontowałam. Ogromnie podobał mi się pomysł postawienia dzieci przed wyzwaniami, których się nie spodziewały, porzucenia ich w całkiem innym świecie, w którym muszą sobie radzić ze wszystkich sił.

„Odkrywca” to też książka o ekologii i o konieczności życia z planetą, a nie kosztem planety. Uświadamia pani młodym (i nie tylko młodym) czytelnikom jak ważna jest ekologia. Angażuje się pani w ruchy pro-eko?

Tak! Spędziłam część dzieciństwa w Zimbabwe, więc od najmłodszych lat byłam uczona, jak przepiękny i jednocześnie delikatny jest świat. Grupa autorów książek dla dzieci zaczyna projekt „Pisarze dla Oceanów”, zachęcający dzieci i szkoły, by zaprzestały używania plastikowych sztućców i słomek i by były bardziej świadome śladu, który zostawiamy w świecie.

Była pani w Amazonii, pływała z delfinami rzecznymi, ale czy jadła pani pająki?

Jadłam! Zjadłam tarantulę. Nie była, jak mi obiecano, przepyszna.

Ma pani ulubioną książkę/ książki z dzieciństwa?

Kochałam książkę Diany Wynne Jones ”Charmed Life” – to taka bardziej dowcipna wersja ”Harry’ego Pottera”.

A obecnie – co pani czyta najchętniej?

Och, wszystko! Uwielbiam poezję eksperymanetalną, thrillery, fikcję historyczną i opasłe tomy powieści. Mam w sobie wielki głód opowieści.

Jakie są pani najbliższe pisarskie plany? Jeśli dobrze zrozumiałam audycję w BBC to pisze pani teraz książkę o cyrku – też będzie skierowana będzie do dzieci?

Zgadza się, moja następna książka jest o cyrku! Jest dla 8-12-latków – jak mi się wydaje – nie mogę za dużo zdradzić, ale jest w niej latanie na trapezie i dokładnie zaplanowana kradzież.

Dziękuję za możliwość zadania kilku pytań i za książki! Mam nadzieję, że kiedyś odwiedzi Pani Polskę i uda nam się porozmawiać na żywo!


komentarze [3]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Meszuge 10.03.2018 22:29
Czytelnik

"14 marca ukazuje się książki Katherine Rundell, zatytułowana Odkrywca, to druga, po..." - warto poprawić błędy.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Róża_Bzowa 10.03.2018 21:56
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Dziękuję za ten wywiad :-)

"Dachołazy" to piękna, niesztampowa opowieść.
Mam nadzieję, że "Odkrywca" będzie jeszcze bardziej zaskakujący.
Właśnie zabieram się do lektury :-)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
AMisz 09.03.2018 12:45
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post