Inwazja błękitnokrwistych z kosmosu

Róża_Bzowa Róża_Bzowa
13.03.2015

Na początek zagadka - co to za postać literacka: nowojorczyk z pochodzenia a przedstawiciel cywilizacji pozaziemskiej z zamieszkania, obecnie ponadsiedemdziesięcioletni wielbiciel zachodów słońca i wody prosto ze studni, nie odpowiadający na pytania wytrwały poszukiwacz prawdy, podróżnik i samobójca? Nic nie przychodzi Wam do głowy? Nie pomaga wertowanie słownika 1600 postaci literackich A.Z. Makowieckiego? Mały Książę oczywiście! Nawiasem mówiąc figuruje on, jak najbardziej, we wspomnianym słowniku, znajdziemy też informacje o „Małym Księciu” w tomisku 1001 książek, które musisz przeczytać P. Boxalla oraz 1001 Children’s Books You Must Read Before You Grow Up pod red. J. Eccleshare, ale w żadnym z uczonych tych dzieł nie znajdziemy informacji z pierwszego zdania tego tekstu. Pochodzenie postaci nie jest kwestią powszechnie znaną – Antoine de Saint-Exupéry napisał swoje najbardziej znane dzieło przebywając w USA na emigracji, a pisanie miało być dla niego odskocznią od frustracji spowodowanej wiekiem i niemożnością latania w siłach powietrznych, kłótni z temperamentną żoną Consuelą oraz intrygami zawistnego światka francuskiej emigracji. Jeszcze bardziej zaskakująca może wydawać się kwestia samobójstwa bohatera, będącego – w założeniu – postacią książki dla dzieci. Zainteresowanych szczegółami odesłać należy do źródła czyli tekstu książki, a wytrwałych poszukiwaczy dowodów naukowo-literackich – do Leksykonu samobójców P. Sarzyńskiego. Znaczenie postaci głównego bohatera też jest wciąż niejasne: jedni upatrują w postaci tego złotowłosego chłopca alter ego autora, inni – symbol jego utraconej wrażliwości, kolejni, w nawiązaniu do analizy transakcyjnej – wewnętrzne Dziecko, ukryte w każdym z nas.

Inwazja błękitnokrwistych z kosmosu

Wcale nie lepiej przedstawia się kwestia formy i przynależności gatunkowej utworu: określa się go jako powieść dla dzieci, bajkę, baśń, przypowieść czy powiastkę filozoficzną, a duża część literaturoznawców upiera się, że jest to literatura zdecydowanie bardziej dla czytelników dorosłych. Są też tacy, którzy widzą w nim profetyczną wizję śmierci autora. Na ironię zakrawa zaś fakt, że to sztandarowe dzieło literatury francuskiej, duma i jeden z wciąż najlepszych towarów eksportowych Francji, nie tylko nie powstał w tym kraju (o czym wspomniano wyżej), lecz premierowo ukazał się w roku 1943 najpierw w USA po angielsku, a po francusku kilka dni później. Ciekawostkę stanowią ilustracje, akwarele wykonane przez samego autora, w odniesieniu do których również istnieje kilka kontrowersji. Z punktu widzenia walorów artystycznych nie są one wybitne, lecz mimo to w większości wydań książki na całym świecie pozostały niezmienione i uważane są obecnie za kanoniczne. Inna kwestia wiąże się z ich wyborem i barwą – wydawca amerykański nieco „udoskonalił” oryginalne ilustracje wyostrzając ich kreskę oraz nadając im bardziej wyraźne barwy. Wydawca francuski - Gallimard – który wykupił prawa do książki dwa lata później, bazował na ilustracjach przerobionych, a za nim – wydawnictwa z innych krajów. Efekt jest taki, że, w zakresie choćby samych wydań polskich spotkać możemy nie tylko całkowicie odmienne barwy ilustracji, lecz także całość w tonacji czarno-białej (w oryginale większość ilustracji jest kolorowych) oraz – niestety – wydania nieilustrowane. Wydawnictwo „Klasyka” z Bielsko-Białej pokusiło się nawet o inne ilustracje, niestety nie umieściło nazwiska ich twórcy w książce (nazwisko tłumacza także pominięto).

Wiemy zatem, że okoliczności powstania, forma i oprawa graficzna „Małego Księcia” to sprawa bardzo zagmatwana, ale o czym to w ogóle jest? Odnosząc się do sugestii narratora książki – pilota, który wskazał różnice w priorytetach opisu świata przez dzieci i dorosłych – można przedstawić dwie odpowiedzi. Dziecko powiedziałoby, że tekst opowiada o Małym Księciu, pilocie i pustyni; o róży, przeciągach i kolcach; o lisie, żmii i zbożu; o wschodach słońca, gwiazdach i marzeniach; o ludziach i planetach; o wodzie i radości. Dorosłym trzeba jednak podać dużo liczb: w książce na 110, 79, 127, 121 (itd., w zależności od wydania) stronach jest mowa o 43 zachodach słońca, 7 planetach, asteroidach o numerach 325, 326, 327, 328, 329 i 330, pięćset jeden milionach sześćset dwadzieścia dwa tysiące siedemset trzydzieści jeden gwiazdach i jednym zarządzającym nimi biznesmenie, pięciu tysiącach róż, sześciu latach tęsknoty, dwóch miliardach ludzi i pięćdziesięciu trzech zaoszczędzonych minutach. Obie odpowiedzi nie wyczerpują tematu i obie domagają się własnych badań Czytelnika.

#####

A tymczasem minęło już siedemdziesiąt lat od wydania utworu, niedawno wygasły autorskie prawa majątkowe do książki i przeszła ona do domeny publicznej. Efekty widoczne są w naszym kraju od razu: przez dwa pierwsze miesiące 2015 roku nakładem 4 wydawnictw ukazało się aż 5 różnych wydań książki w 4 tłumaczeniach. Choć wszystkie zasługują na uwagę, dwa z nich są szczególne: Nasza Księgarnia* opublikowała piękne wydanie kolekcjonerskie w dużym formacie oraz, co najważniejsze, z obszernym wstępem Jolanty Sztuczyńskiej na temat genezy i fenomenu książki oraz życia i twórczości jej autora, zilustrowanym zdjęciami oraz oryginalnymi reprodukcjami ilustracji z manuskryptu, które nie znalazły się w ostatecznym wydaniu. Natomiast Znak emotikon podarował nam nowy polski przekład (trzynasty) autorstwa Henryka Woźniakowskiego**.

Do tej pory dostępne były tłumaczenia następujących autorów: Marta Malicka (pierwszy polski przekład, ukazał się w 1947r. czyli już w dwa lata po wydaniu francuskim i był pierwszym tłumaczeniem „Małego Księcia” na język obcy, nie licząc przekładu angielskiego, które w zasadzie było wydaniem premierowym – zagmatwane bardzo, ale o tym było już wyżej), Jan Szwykowski (najbardziej znane i ulubione przez piszącą te słowa), Marta Cywińska, Mirosława Dębska, Janina Karczmarewicz-Fedorowska, Halina Kozioł, Ewa Łozińska-Małkiewicz, Barbara Przybyłowska, Anna Trznadel-Szczepanek, Piotr Drzymała, Zofia Barchanowska, Wiera i Zbigniew Bieńkowski. Nowy przekład jest piękny i zwięzły, czyta się go szybko i z przyjemnością. Tłumacz podarował nam tekst prosty, piękny i wymowny, a jedno z najważniejszych zdań brzmi tak: A oto mój sekret. Jest bardzo prosty: dobrze widzi się tylko sercem. To, co najważniejsze, jest niewidoczne dla oczu***. Nazwy postaci pisane są małą literą i są to określenia występujące w większości poprzednich tłumaczeń (zainteresowanych różnicami zapraszam na tę stronę), wyjątek stanowi handlarz, który pojawił się wcześniej tylko u jednego autora (i wydaje się bardziej aktualnym określeniem niż kupiec). Przekład przypadł mi do serca (nie jest to norma, niektóre czytam z wielkim trudem i mało chętnie) a jedyne zastrzeżenie mam do zdania Czas, który straciłeś dla twej róży, sprawia, że jest tak ważna, a dokładnie do słowa „straciłeś”. Wydanie książki zachwyca mnie tym bardziej, ponieważ, od odróżnieniu od większości wcześniejszych, okładka jest granatowa, a ilustracja ozdabiająca ją jest tą rzadziej wybieraną przez polskich wydawców.

Książka doczekała się nie tylko wielkiej popularności i uznania na całym świecie, ale jest podobno na drugim miejscu (po „Biblii”) po względem liczby tłumaczeń oraz sprzedanych na świecie egzemplarzy. Nie dziwi też fakt, iż jest jedną z najczęściej kolekcjonowanych – ludzie z różnych krajów zbierają wydania we wszystkich dostępnych językach. Najbardziej znany kolekcjoner z Niemiec ma wydania w 230 językach i dialektach! Istnieją strony, gdzie zainteresowany mogą wymieniać się informacjami oraz skontaktować się w celu dokonania wymiany lub przesłania prośby o kupno ksiązki w języku korespondenta. W Polsce jest kilku kolekcjonerów, największy zbiór książek w różnych językach i dialektach (161!) zgromadził Oskar. Wszyscy kolekcjonerzy z całego świata, wśród nich pisząca te słowa, liczą na to, iż ten festiwal „Małego Księcia” potrwa jeszcze jakiś czas, nie tylko zresztą w naszym kraju, a w tym czasie ich zbiory powiększą się znacznie za nieznaczne kwoty. Wydawać by się mogło, że w przypadku książki opublikowanej do tej pory w 255 językach oraz dialektach, w tym martwych i wymierających (a w kilku językach również w alfabet Braille'a), i sprzedanej dotąd w ponad 140 milionach egzemplarzy, do których co roku dołącza kolejny milion (dane dla dorosłych oczywiście; dzieci ucieszy informacja, że dzieci na całym świecie kochają „Małego Księcia”) mało jest rzeczy, które mogą nas zaskoczyć. A jednak się to zdarza - w poprzednim roku ukazało się w naszym kraju wydanie w języku łemkowskim oraz pruskim, a kolekcjonerzy od kilku lat wyglądają tęsknie wersji kaszubskiej. Może w tym roku?

Wielka popularność „Małego Księcia” zaowocowała zainteresowaniem producentów wszelkiego rodzaju dóbr. W oficjalnym sklepie internetowym Le Petit Prince La Boutique Officielle oprócz książek można kupić prawie wszystko z podobizną głównego bohatera i innych postaci książki: artykuły AGD, odzież, urządzenia domowe i inne przedmioty. Powstały również gry planszowe i komputerowe, książeczki edukacyjne i sztywnostronicowe oraz kilka kontynuacji: Mały Książę odnaleziony Jean-Pierre’a Davidtsa, Powrót Młodego Księcia Alejandro Guillermo Roemmersa oraz polskiej kontynuacji Mały Książę i Róża Krzysztofa Wiczkowskiego. Na uwagę zasługuje też świetna powieść Studio Saint-Ex Ani Szado – fabularyzowana biografia Saint-Exupéry’ego z wątkami fikcyjnymi, doskonale przedstawiająca okoliczności powstania jego najsłynniejszej książki.

Książka doczekała się kilku ekranizacji i znów Francuzi dali się wyprzedzić: w 1974 powstał film fabularny w reż. S. Donena, w koprodukcji amerykańsko-brytyjskiej, w latach 1978-79 Japończycy nakręcili serial anime, a pełnometrażowa animacja powstała w 2008 r. w Chinach. Francuski serial powstał dopiero w XX wieku. Już w sierpniu tego roku czeka nas premiera filmu wytwórni Paramount Pictures inspirowanego książką – trójwymiarowej animacji komputerowej, której akcja obejmować będzie dwie czasoprzestrzenie – współczesną rzeczywistość oraz świat książki. To ekranizacja "Małego Ksiacia", na którą czekają zarónwno mali, jak i dorośli miłośnicy tej książki.

To będzie dla mnie rok „Małego Księcia”.

Jowita Marzec

* Antoine de Saint-Exupéry – Mały Książę, przeł. Anna Trznadel-Szczepanek, z il. Autora, Nasza Księgarnia, Warszawa 2015
** Antoine de Saint-Exupéry – Mały Książę, przeł. Henryk Woźniakowski, z il. autora, Znak emotikon, Kraków 2015
*** Tamże, s. 84   


komentarze [11]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Eponine 14.03.2015 11:18
Czytelniczka

Nigdy nie lubiłam Małego Księcia, choć chyba stoję tu w opozycji do całego świata. Mam wrażenie, że autor chciał zaprezentować jak najwięcej głębokich myśli w jak najbardziej kieszonkowej formie, w związku z czym połączył je "alegoryczną" fabułą, która nie trzyma się specjalnie kupy i wtłacza czytelnikowi te cytaty do głowy z siłą młota pneumatycznego. A taka literatura od...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Dvorak 15.03.2015 17:53
Czytelnik

W pełni się zgadzam. Mam bardzo podobne podejście, nie jestem w stanie zrozumieć fenomenu 'Małego Księcia'. Rozumiem, że to dobra pozycja, głęboka, drugie dno, adresowana dla dzieci i dorosłych, ale mało takich książek na świecie? No i same zawarte w nim przemyślenia wołają o pomstę do nieba za banalność i nijakość.
"dobrze widzi się tylko sercem. To, co najważniejsze, jest...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Eponine 15.03.2015 19:03
Czytelniczka

No właśnie, ten słynny cytat... Jest tak infantylny i podany na tacy, że dla inteligentnego czytelnika wręcz obraźliwy. Tym bardziej, że to przesłanie zawarte jest w większości książek dla dzieci i w wielu książkach dla dorosłych.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Róża_Bzowa 17.05.2015 14:44
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Infantylny?
Każdy ma prawo do własnego zdania. Dla mnie cytat ten ma w sobie dziecięcą prostotę, a to nie jest równoznaczne z infantylnością.
(Nawiasem mówiąc w różnych tłumaczeniach przyjmuje inną formę i jego znaczenie diametralnie się tym samym zmienia. Zapraszam do własnych porównań).

Warto przeczytać go w kontekście kilku wcześniejszych i późniejszych zdań. Przytoczę...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Eponine 17.05.2015 21:32
Czytelniczka

No cóż, moim zdaniem takie przesłanie niesie za sobą chociażby Ania z Zielonego Wzgórza. No i nie ma chyba lepszego przykładu niż francuska baśń "Piękna i Bestia". Podobne przesłanie ma też "Żabi król". Naprawdę, ono w literaturze jest bardzo powszechne.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Róża_Bzowa 24.05.2015 01:59
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Dziękuję za odpowiedź.

Wymienione wyżej książki kojarzą mi się z przesłaniem "Nie osądzaj po pozorach", które dla mnie znaczy coś zupełnie innego niż "Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu/ To co najważniejsze skrywa się przed wzrokiem / Najważniejsze jest niedostrzegalne dla oczu".

W "Małym Księciu" ważnym odniesieniem do tego słynnego zdania byłby moment, gdy MK widzi...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Hipis 13.03.2015 20:28
Czytelniczka

Wow. Nie wiedziałam, że "Mały Książę" cieszy się aż taką popularnością na świecie! Chociaż nawet ja widziałam, że lekturę tę uwielbia moja zupełnie nieczytelnicza klasa z gimnazjum, że cytują ją wszystkie nastolatki na blogach, że cytaty z niej stały się wręcz wyznacznikiem bycia "inteligencją" i wrażliwcem w pewnych kręgach.
Tata czytał mi "Małęgo Księcia" gdy miałam może...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
allison 13.03.2015 19:18
Czytelniczka

Świetny tekst!
Jestem pełna uznania, Jowito, dla Twojej wiedzy na temat "Małego Księcia" i jego autora. Kiedyś zawitałam na Twoją stronę - od razu można rozpoznać pasjonatkę:).

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Róża_Bzowa 14.03.2015 11:37
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Dziękuję allison. Staram się :-)

A "MK" i kolekcja - to faktycznie moja pasja, zresztą nie jedyna.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
jacqueline 13.03.2015 14:16
Bibliotekarka

a ja się właśnie zastanawiałam co się takiego stało, że pojawiły się nowe wydania "Małego Księcia". teraz już wszystko jasne :P nie jestem jakąś szczególną fanką twórczości de Saint - Exupery, ale "Mały Książę" to jedna z moich ulubionych lektur szkolnych.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Róża_Bzowa 13.03.2015 13:12
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post