rozwiń zwiń

Od papirusu do e-booka

Bogdan Bogdan
16.08.2014

Przeprowadzka to zawsze bardziej lub mniej przykre doświadczenie. Trudno uniknąć zamieszania, chaosu i bałaganu. A co oznacza przeprowadzka np. dla pracownika naukowego – humanisty? Otóż - nieuchronnie - dobrych parę ton książek do przeniesienia. Jeżeli na dodatek przeprowadzający się humanista jest nietowarzyski lub niemajętny (a zdarza się i jedno, i drugie), wówczas cały trud spocznie na jego niezaprawionych do takiego wysiłku barkach. Przypuszczam, że w tego rodzaju sytuacji nasz oczytany tragarz z chęcią zamieniłby przynajmniej część zgromadzonych woluminów na e-booki i beztrosko przeniósł domową bibliotekę w kieszeni spodni, gdzie zajęłaby tylko tyle miejsca, ile potrzebuje pendrive.

Od papirusu do e-booka

Inny przykład: moja przyjaciółka uwielbia wydawnicze nowości. Regularnie je kupuje i sumiennie czyta. Z kolei jej koleżanka, nie mniej zainteresowana nowościami, w księgarniach bywa rzadko, ale za to regularnie odwiedza moją przyjaciółkę. I gdy tylko przyjdzie, w pierwszej kolejności uważnie rozgląda się po półkach. Cóż pozostaje nieasertywnej właścicielce kuszących bestsellerów? Otóż przed wizytami koleżanki przenosi je do szafy z ubraniami! Wprawdzie czuje się z tym trochę głupio, ale przynajmniej książki są bezpieczne. Bo wiadomo, jak to jest z tymi pożyczonymi – wraca najwyżej co druga, a i to niespiesznie. Gdyby natomiast moja czytająca przyjaciółka nie była tak konserwatywna i otworzyła się na e-booki, żadnego problemu by nie było, gdyż mogłaby po prostu zaproponować koleżance skopiowanie nowego nabytku (w ramach tzw. dozwolonego użytku osobistego).

Już te dwa przykłady wskazują, jak pożyteczne bywa korzystanie z e-booków, których kilka lat temu nie było wcale, a obecnie zdobywają księgarski rynek w tempie oznaczającym może nie rewolucję, ale na pewno dynamiczną ewolucję. Zwłaszcza w USA, gdzie wzrost od 1% w 2008 roku do 30% nastąpił w ciągu zaledwie 4 lat. W Europie jest znacznie skromniej, ale przecież i start był późniejszy. W Polsce o rynku e-booków możemy mówić właściwie dopiero od 2011 roku. W tym miejscu książkowym konserwatystom, nadal obojętnym na e-bookowe wdzięki, chciałbym przypomnieć, że książka w swojej obecnej, klasycznej postaci to tylko kolejny etap ewolucji sposobów utrwalania słowa pisanego. Najstarsze były gliniane tabliczki, na których zgrabnymi klinami mieszkańcy Mezopotamii w czwartym tysiącleciu p.n.e. kaligrafowali stan pogłowia trzody i liczbę wojska. Na tym tle zdecydowanie nowocześniejsze okazały się o tysiąc lat późniejsze egipskie zwoje papirusowe, które pozostawały w powszechnym użytku aż do późnego średniowiecza, stopniowo wypierane przez pergamin. Historyczna anegdota głosi, jaki był początek rywalizacji papirus vs. pergamin. Otóż w II w. p.n.e. konkurowały ze sobą dwie czołowe biblioteki: w Aleksandrii i Pergamonie. Zazdrośni Egipcjanie postanowili zdobyć przewagę nad rywalami z Azji Mniejszej poprzez nałożenie embarga na eksport papirusu. Jednak zaradni i kreatywny Pergamończycy udowodnili, że potrzeba jest matką wynalazków i wykorzystali do rozwiązania papirusowego kryzysu zwierzęta - a dokładniej ich skóry, które po odpowiedniej obróbce nadawały się do celów piśmienniczych o wiele bardziej niż papirus. Na pergaminie można było pisać dwustronnie, a nawet usunąć zapisany tekst i nanieść nowy (powstawał wtedy tzw. palimpsest).

Jednak papirus nieszybko oddał pole pergaminowi – „walka standardów” trwała przez całe stulecia. Początkowo argumentem na rzecz papirusu była nie tylko siła tradycji, ale też ważny aspekt praktyczny. Otóż zwój papirusowy mógł być dowolnie długi, natomiast pergaminowy był ograniczony długością użytej skóry. Dopiero w II w. n.e. jakiś ówczesny Jeff Bezos rozwiązał ten szkopuł skutecznie i radykalnie, porzucając formę zwoju na rzecz tzw. kodeksu, czyli (mniej więcej) dzisiejszej książki. Zgaduję, że nie obyło się bez krytyki nowego wynalazku (przecież „nie ma to jak piękny, elegancki zwój”). Po stuleciach dominacji pergaminu nadszedł czas papieru. Wynaleziony przez Chińczyków i rozpowszechniony przez Arabów był o wiele tańszy od pergaminu i mógł sprostać wymogom druku, wraz z którym kończyło się średniowiecze, a rozpoczynała trwająca do dziś epoka Gutenberga.

Na tym tle ewolucja e-booka to właściwie ułamek sekundy. Jego początki sięgają roku 1971, kiedy to, za sprawą uważanego za wynalazcę książki elektronicznej Michaela Harta, rozpoczęto digitalizację książek w ramach Projektu Gutenberg. Następnym kluczowym bodźcem było pojawienie się komputerów osobistych i Internetu. Jednak w tamtym momencie wielość powstających i zanikających różnorodnych formatów pre-ebookowych, tworzonych przez dużych i małych producentów, bardzo przypominała „pierwotną zupę” z teorii Oparina. Trzeba było kolejnych lat, by już w obecnym stuleciu pojawiły się dedykowane e-bookom czytniki i wyjaśniała się sprawa dominujących formatów, którymi są, jak na razie ex-aequo, MOBI i EPUB.

Ostatniej odsłonie tej ewolucji kibicowałem już osobiście. Pierwszego e-booka przeczytałem jeszcze w formacie PDF, na laptopie. Zresztą nie całkiem dobrowolnie – po prostu nigdzie nie mogłem zdobyć w innej formie książki Stevena Saylora – „Ostatnio widziany w Massilii” (ze znakomitego cyklu „Roma sub rosa”). Krokiem naprzód był czytnik z ekranem LCD i dobrodziejstwem formatu EPUB. Wówczas sądziłem, że na tym poprzestanę. Aż któregoś dnia trafił w moje ręce czytnik z ekranem wykonanym w technologii e-papieru, w dodatku z podświetleniem. Zapewne nie spotkał się z takim urządzeniem Zygmunt Miłoszewski – przynajmniej wówczas, gdy, odpowiadając na pytania użytkowników Lubimy Czytać, mówił: nie używam czytnika, ale tylko dlatego, że czekam na model, w którym tło będzie naprawdę białe, a literki naprawdę czarne. Podświetlony e-papier jest właśnie taki, Panie Zygmuncie.

Przypuszczam, że każdy czytelnik e-booków ma swój własny, główny powód, dla którego przekonał się do tej technologii. Dla jednych będzie to możliwość regulacji wielkości fontu, dla innych opcja zabrania w podróż dowolnej liczby tytułów, jeszcze inni przyzwyczaili się nie czekać na zakupione nowości dłużej niż kilka chwil. Dla mnie takim głównym powodem był brak miejsca – oraz szacunek dla tradycyjnych książek, które lubię i cenię jak egipski kapłan zwoje papirusu. Otóż, czytając i gromadząc je przez wiele lat (książki, nie zwoje), wykorzystałem już chyba wszystkie rezerwy miejsca – a nowości stale kuszą. Przy tym staram się unikać ustawiania książek w dwuszeregu czy wynoszenia ich do garażu. Pomaga rozdawanie lub pożyczanie (pojęcia, jak wcześniej wspomniałem, bliskoznaczne), ale przecież z większością biblioteczki wcale nie chcę się rozstawać. Tutaj w sukurs przychodzi ulotna forma e-booka. Dzięki niej zakupione tytuły już nie lądują na podłodze za regałem, ale w pamięci urządzenia, gdzie w alfabetycznym porządku cierpliwie czekają na lekturę.


komentarze [58]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
MontyP 20.08.2014 13:06
Czytelnik

Ok, zabrnęliśmy na manowce. Pisałem o tym, że uwielbiam technologię e-ink (jakkolwiek czytniki będą wyglądały za 20 lat) i dostrzegam zalety ebooków z powodów które podałem, a które uzupełnił Stingman. Uwielbiam też książki tradycyjne, ale sądzę, że ze względu na koszty (które ponosi kupujący) ten kierunek, będzie się powoli kończył. Ja osobiście nie chcę płacić za papier,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Elilaya 19.08.2014 08:02
Bibliotekarka

A ja nadal korzystam z aparatu analogowego - mam dwa, jeden z Samsunga kupiony z 5 lat temu i drugi dostałam w prezencie, taki stary, ciężki, z lampą błyskową i obiektywem, który waży z kilogram. A wszystko razem waży pewnie z 7 kg.
Ale mam też aparat cyfrowy i lustrzankę.
I sprawia mi frajdę korzystanie ze wszystkich sprzętów, bo lubię robić zdjęcia.
I widziałam ludzi,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Mateusz Cioch 19.08.2014 07:56
Czytelnik

Z kolei dziś nawet nisza nie pamięta chyba o kwadratowych dyskietkach albo o tych wcześniejszych, dużych i giętkich, nie wiem jak się nazywały. Fani nowych urządzeń będą się dziwić, jak ktoś mógł korzystać z tego, czym teraz się tak podniecacie. A książki papierowe przetrwają wszystko, będą stać obok i śmiać się pod nosem.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
MontyP 18.08.2014 19:25
Czytelnik

Fprefect jednak poczuł się dotknięty bo wsadził mi szpilkę :). Fotografią akurat bawię się od lat 30 i mogę Ci powiedzieć, że analogowa umarła (sam uczestniczyłem w pogrzebie wynosząc mój powiększalnik na śmietnik). Analogowo fotografują i długą będą rozmaici niszowcy, tak jak kamerą otworkową z pudełka po butach. Ale to tylko będzie nisza dla fascynatów. Jeszcze niedawno...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
cień_fprefecta 18.08.2014 17:08
Bibliotekarz

Tak sobie czytam i się zastanawiam czy to ja napisałem tak niezrozumiale, czy ktoś nie ogarnął mojej pisaniny rozumem. Po 10 latach czytniki będą z pewnością uszkodzone (wilgoć i mróz zrobią swoje) ale nie znikną, nadal będą tam leżeć, zaś po książkach zapewne śladu nie będzie, a w miejscu ich spoczynku będzie rosnąć jakieś niezłe drzewko (pewnie 9 letnie).

Inna sprawa,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
8_oclock 18.08.2014 18:19
Czytelniczka

Drzewo na stercie tej chemicznej makulatury nie wyrośnie, ale mniejsza z tym:) Płyty winylowe... Każdy ma wybór, czy chce płytę winylową, czy CD, czy dobrej jakości plik na komputerze. Znam miłośników winyli, a sama z wielką przyjemnością pozbyłam się ich na rzecz CD. Moje płyty w. nie przedstawiały żadnej wartości kolekcjonerskiej, ponieważ trzeba zainwestować w dobrej...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Beremis 18.08.2014 19:22
Czytelnik

Właśnie chodzi o to, że mam wątpliwości, czy ta kupka butwiejących i rozkładających się książek będzie takim dobrym nawozem. Coraz częściej obserwuję coś plastiko-folio podobnego na okładkach, nowe książki coraz bardziej czuć ostrą chemią. Papier tak biały jest też dzięki chemii.
Powtórzę, patrzenie na te zagadnienie tylko z punktu widzenia wycięcia drzewa, czy zużytego...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Beremis 18.08.2014 19:23
Czytelnik

I dodam dla jasności. Lubię papierowe książki i nie każę każdemu przechodzić na czytanie ebooków.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
MontyP 18.08.2014 12:15
Czytelnik

Od razu odpowiem na zastrzeżnia co do mojego oszacowania. Porównując wagę np. laptopa (ilość podzespołów i plastiku) + ilość energii w okresie użytkowania (np. 5 lat), obciążenie dla środowiska laptop/czytnik szacuję na minimum 200/1. Może nawet więcej! Nie chce mi się liczyć dokładnie. Dla komputerów stacjonarnych ten stosunek wypadnie jeszcze gorzej. Nie liczę na...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
MontyP 18.08.2014 11:47
Czytelnik

Beremis, brawo za logiczne myślenie (choć ilość energii zawyżyłeś, ja ładuję swój czytnik co 2-3 miesiące, tj. około 30 RAZY MNIEJ niż telefon). Fprefect jakie cudowne pomieszanie z poplątaniem. W książce płacisz za ten papier i farbę, którą tak kochasz. W ebooku tylko za treści!! Autor ma mniej więcej tyle samo prowizji od ebooka za 5zł i książki drukowanej za 30zł (reszta...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
violino 18.08.2014 13:36
Czytelniczka

Korzystając z wiedzy kogoś, kto w drukarni pracował, powiem Ci, że akurat druk i sam materiał są akurat w książce najmniejszym kosztem. Pewnie dlatego e-booki nie różnią się ceną tak bardzo od książek tradycyjnych.
Nie wiem tylko, jak jest z przechowywaniem, obstawiałabym, że to - po kosztach pisania, redagowania i PROMOCJI - najdroższy aspekt.

Myślę też, że gdyby było...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Beremis 18.08.2014 15:34
Czytelnik

Nie chodzi o koszta w sensie wydawanych złotówek na produkcję danego urządzenia, książki, tylko o koszta w sensie obciążenia dla środowiska.
Czy większym obciążeniem dla środowiska będzie jeden czytnik dający możliwość przeczytania tysięcy ebooków, czy taka sama ilość książek w wydaniu papierowym.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
cień_fprefecta 18.08.2014 10:55
Bibliotekarz

Beremis: Jeśli przyjmiesz jeden czytnik - jedna książka, to urządzenie elektroniczne przegrywa. A jeśli na czytniku przeczytasz 500 książek zanim "padnie"?


Wiesz ja mam prostszy test. Wezmę dwa czytniki i dwa tysiące książek i zostawię aby oddziaływały na nie warunki atmosferyczne. Ciekawe co po dziesięciu latach zostanie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Michał Tatuliński 18.08.2014 11:40
Moderator globalny

Zależy w jakiej formie wydane są te książki, oraz który czytnik wybierzesz do testu.
Tanie książki, wydrukowane na kiepskim papierze, z miękką okładką nie przetrzymają najlepiej deszczu, śniegu i mrozu. Czytnik zresztą też nie, nawet ten wodoodporny. Zwłaszcza akumulatory są czułe na niską temperaturę.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
8_oclock 18.08.2014 12:46
Czytelniczka

Osobiście wolałabym stracić w niekorzystnych warunkach atmosferycznych wspomniane dwa czytniki niż dwa tysiące książek - rachunek ekonomiczny jest prosty (nie mówiąc o egzemplarzach, których można nigdy nie odzyskać). No chyba że ktoś świadomie wybrał taki radykalny sposób na pozbycie się papieru i przejście tylko na e-booki. W normalnych, domowych warunkach e-booki są...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Beremis 18.08.2014 13:08
Czytelnik

Jeśli nie walnie w nie piorun, to są bardzo duże szanse na odzyskanie zapisanych na czytnikach książek ;-) W wersji papierowej tak potraktowanej nie ma na to szans.
10 lat to trochę za krótki czas dla czytnika, w tym okresie, jeśli warunki nie będą ekstremalne, to bateria ma szanse nie wycieknąć.
Czytnik ma potencjał zastąpienia tysiąca pozycji papierowych. Co będzie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
violino 18.08.2014 13:29
Czytelniczka

Nie wiem, czy nadążam za dyskusją, ale w moich oczach w NORMALNYCH, DOMOWYCH warunkach, to jednak tradycyjne książki są trwalsze. Nie wiem, czy mam rację, ale mam wrażenie, że łatwiej o awarie serwerów i utratę danych elektronicznych niż o klęski żywiołowe, które zniszczą księgozbiór.
Chociaż kiedy to piszę, to zaczynam mieć wrażenie, że to jednak głupie porównywanie, bo...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Beremis 18.08.2014 15:31
Czytelnik

Żywotność zwykłych płyt cd przewidziana jest na kilka lat, płyty premium na 100 lat. Większym problemem są zmiany technologiczne umożliwiające po x czasu na skorzystanie z danego nośnika. W takim kontekście papier wygra. Póki język nie będzie martwy nie trzeba przejmować się znalezieniem dla książki papierowej odtwarzacza. Czytnika też ten problem może nie być ważny,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
stingman 19.08.2014 00:48
Czytelnik

Dziwne wasze podejście; czytnik nie jest książką. Czytnik jest narzędziem doczytania jedynie.
Książki z czytnik możesz mieć; na czytniku, na komputerze, w chmurze, wszędzie w przestrzeni wirtualnej. No i możesz sobie ją także wydrukować.
Książkę papierową; masz jedynie wydrukowaną:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bogdan 19.08.2014 08:19
Czytelnik

"Żywotność zwykłych płyt cd przewidziana jest na kilka lat, płyty premium na 100 lat".
Beremis, ostro popłynąłeś w tym zdaniu. Kolekcjonuję płyty od 25 lat, mam ich kilka setek ("zwykłych") i zapewniam, że z odtwarzaniem ani jednej nie ma problemu. Zobaczmy zresztą, co piszą fachowcy (http://audio.com.pl/faq/jaka-jest-zywotnosc-plyt-cd-dvd-i-blu-ray-):
"Znane są przypadki,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
stingman 18.08.2014 09:12
Czytelnik

Praktycznie czytam tylko na czytniku. Nie widzę minusów - jedynie plusy.
1. Oszczędność miejsca.
2. Darmowe ebooki - klasyka - legalnie
3. Wszędzie mam dostęp do swoich wszystkich książek. Cała moja bibliotek przy sobie.
4. Gdy jednak nie mam czytnika przy sobie to mam aplikację na smartfonie gdzie od biedy mogę czytać swoje książki z czytnika - oczywiście czytając od...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
MontyP 18.08.2014 19:51
Czytelnik

Popieram 99% Twojej wypowiedzi. Rzeczowo, w punktach... Super! Nie zrozumiałem tylko wątku o Empiku? Moja e-książka jest chyba we wszystkich księgarniach w Polsce. Jednak to Empik zapewnia mi 80% sprzedaży. Czy w innych (ponad 200) księgarniach książka się tak słabo sprzedaje czy Empik rozlicza się najuczciwiej? Tego to się nigdy nie dowiem.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
stingman 19.08.2014 00:44
Czytelnik

Jerry 44 - nawet na fejsie trafiłem na grupę, która mówi o niekupowaniu w korporacyjnych księgarniach:) Poszperaj w necie a zobaczysz jak wygląda płacenie hurtowniom i wydawcą przez empik:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
stingman 19.08.2014 00:44
Czytelnik

Jerry 44 - nawet na fejsie trafiłem na grupę, która mówi o niekupowaniu w korporacyjnych księgarniach:) Poszperaj w necie a zobaczysz jak wygląda płacenie hurtowniom i wydawcą przez empik:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Tomasz Przybyłowicz 12.02.2019 19:14
Czytelnik

To ja poproszę jakiś namiar na tanie nowości, małe księgarnie itp. Pozdrawiam.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
tivrusky 17.08.2014 13:57
Czytelnik

Istotą czytania jest dla mnie książka. Papierowa, najlepiej ładnie wydana (bo jak już coś kupuję, to miło jeśli jest po prostu ładne (tak, oceniam książki po okładce :D)). Czytanie bez książki, jest trochę dziwne, trochę traci sens, jak dla mnie.

To tak, jak wycieczka rowerowa, porównana z popedałowaniem na rowerze stacjonarnym, gdzieś na siłowni czy w klubie fitness....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej