rozwiń zwiń

City to burn. Subiektywny przewodnik po cyberpunku

Michał Cetnarowski Michał Cetnarowski
23.06.2019

Wystarczyło, żeby Keanu Reeves zaprosił nas do spalenia miasta, i pół świata geeków oszalało na punkcie „Cyberpunka 2077”. Trailer najnowszej gry CD Project RED, ekipy odpowiedzialnej za globalny sukces komputerowego „Wiedźmina”, pokazano na targach E3 i z miejsca podbił on serca fanów. Trudno żeby było inaczej, skoro od dawna żyjemy w cyberpunku, a przynajmniej w tym, co z popkultury nadpisało się na realnym świecie. Pojęcia prawdziwe–nieprawdziwe, realne–wirtualne, biologiczne–technologiczne przenikają się dziś zresztą coraz bardziej i to także jest echo wpływu, jaki wywarły na nas podobne teksty.

City to burn. Subiektywny przewodnik po cyberpunku

Cała kabała zaczęła się w latach 80. zeszłego wieku. Sukces ma wielu ojców – wśród cyberpunkowych prekursorów można by umieścić dzieła m.in. Philipa K. Dicka, Harlana Ellisona, ale też J.G. Ballarda, Williama Burroughsa czy naszego Stanisława Lema, w jednym z rozdziałów „Summy technologicznej” analizującego fenomeny i paradoksy „fantomatyki”. Jednak za jeden z pierwszych klasycznych tekstów cyberpunkowych zwykło się uważać opowiadanie Bruce’a Bethke z początku lat 80. o wiele mówiącym tytule „Cyberpunk”. To w nim po raz pierwszy padła ta nazwa i to tam pojawiły się elementy, które potem na stałe wbudowały się w gatunkowe DNA podobnych historii. Bohaterami byli żyjący w stechnicyzowanym świecie nastolatkowie, grupujący się w hermetyczne subkultury i planujący włam do miejskiej sieci informatycznej. Brzmi znajomo? Kiedy William Gibson opublikował „Neuromancera”, czyli cyberpunkową biblię, grunt był już przygotowany na tyle, że nowy nurt bez problemów wgryzł się w świadomość fanów.

Kolejne teksty szybko dodały następne elementy do rekwizytorium konwencji. I tak już wkrótce na kartach książek – i ekranach kin – pojawiły się wszczepki łączące mózg bezpośrednio z maszyną, rzeczywistość wirtualna, wszechobecna Sieć, cyborgizacja ciała, najprzedziwniejsze implanty bojowe, hakerzy, fascynacja Wschodem, kultura narkotyków podkręcających możliwości mózgu… światy tego klasycznego okresu cyberpunka to zglobalizowane rzeczywistości opanowane przez galopujący neoliberalizm, poddane władzy bezwzględnych i odhumanizowanych korporacji, przeżarte przez hiperkonsumpcjonizm i ogłupione niewiarygodnymi mediami, w których Styl i Sława są najważniejszymi wyznacznikami społecznego prestiżu.

– Był tu od roku, a wciąż śnił o cyberprzestrzeni, choć nadzieja słabła każdej nocy. Tyle prochów, tyle wiraży i ściętych zakrętów w Mieście Nocy, a nadal widział we śnie matrycę, jasne kraty logik rozwijające się w bezbarwnej pustce… Ciąg był daleko stąd, za Pacyfikiem, a on nie był już specem konsoli, kowbojem cyberprzestrzeni – pisze Gibson w „Neuromancerze”, a ty już czujesz w żyłach ten neonowy spleen przesączający się z arterii miasta, w którym tak naprawdę nigdy nie wstaje świt.

Nurt szybko wzmocniło kino, dodając klimat wizualny i motywy hi-techu (dziś wyglądające odpowiednio retro). Lata 80. i 90. to był także okres wielkiego boomu na rynku gier wideo, co również nie mogło pozostać bez wpływu na umacniającą się konwencję. Kiedy filmowe „Łowca androidów”, „Robocop”, „Appleseed”, „Akira”, „Kosiarz umysłów”, „Ghost in the Shell” czy „Johnny Mnemonic” dołożyły swoje trzy grosze, cyberpunk już bezsprzecznie osiągnął dojrzałość. Dziś dzieł bliżej bądź dalej odwołujących się do stylistyki cyberpunka są, lekko licząc, setki. Ale żeby rozpoznać wzorzec, myślę, że na wakacje wystarczy wyposażyć się w poniższe tytuły, wymienione w moim subiektywnym przewodniku po literackim cyberpunku.

Literatura anglojęzyczna

William Gibson, „Neuromancer” – cyberpunkowy klasyk z orwellowskiego roku 1984; to sukces tej książki pociągnął za sobą koniunkturę na cały gatunek. Bohaterem pisanej wysmakowanym językiem historii jest przegrany kowboj konsoli Case, który dostaje jeszcze jedną szansę, by zanurzyć się w Matrycy. A wtedy zaczyna się szalony rajd przez kolejne włamania, starcia z azjatyckimi gangami i sowieckimi agentami, by w końcu zahaczyć o orbitę okołoziemską. Tytuł jest pierwszym tomem luźno powiązanej „Trylogii Ciągu”, którą wraz z „Neuromancerem” tworzą „Graf Zero” i „Mona Liza Turbo”.

Bruce Sterling, „Schismatrix” – autor ten pozostaje mniej znany niż twórca „Neuromancera”, choć przez lata zaangażowany był w ruch fanowski, współtworzył ideologiczne zręby ruchu, pisał manifesty i promował gatunek na wszelkich możliwych frontach. W 1986 roku zredagował antologię „Mirrorshades”, uznawaną za fundamentalną dla rodzącego się nurtu, ale w Polsce znany jest dużo bardziej z powieści „Schismatrix”, zamaszystego SF rozgrywającego się w Układzie Słonecznym, oraz „Święty płomień”, w której medycyna niedalekiej przyszłości jest najważniejszą gałęzią przemysłu, a ludzkie działania napędza poszukiwanie biomodyfikowanej nieśmiertelności.

Neal Stephenson, „Zamieć” – cyberpunkowa jazda po bandzie. Jeśli zakręcona jak kabel do zabytkowego modemu fabuła „Neuromancera” to już był rollercoaster, to co powiedzieć o powieści Stephensona? Wystarczy wspomnieć, że głównym bohaterem jest w niej Hiro, haker i ninja w jednym, „dowoziciel” na usługach mafii mającej monopol na sprzedaż pizzy pomiędzy rządzącymi się osobnymi systemami etyczno-prawnymi dzielnicami miasta, które kiedyś stanowiły Los Angeles… A to dopiero początek. Wkrótce w tym doprowadzonym do ekstremum anarchokapitalistycznym świecie pojawia się komputerowy wirus rodem ze starożytnego Sumeru, który ma zdolność bezpośredniego infekowania ludzi, a fabularna brawura i nieskrępowana wizja mieszają się tu z poważnym namysłem nad światem coraz bardziej podporządkowanym technologii i ponadpaństwowym firmom.

Richard Morgan, „Modyfikowany węgiel” – tytuł głośny w ostatnich latach za sprawą stawiającej na elementy sensacyjne ekranizacji Netflixa. Powieść pogłębia wątki oraz rozbudowuje społeczne, filozoficzne i psychologiczne tło całej historii, w której ludzkość opanowała technologię izolowania świadomości z ciała i jej transferu między kolejnymi biologicznymi „powłokami”. Teoretycznie nic już nie stoi na drodze do wieczności – ale w praktyce okazuje się, że cały proces nie jest taki łatwy, a przeszkodą w nim są nie tylko wysokie koszty podobnej przesiadki między ciałami. Co zmieni się w człowieku, jeśli technologia umożliwi transfer między powłokami o różnych płciach czy wieku? Jeśli nie jesteś swoim ciałem i nawet nie swoimi wyborami dokonywanymi przez wcześniej uploadowaną świadomość, to co stanowi o twojej tożsamości? Zanim Takeshi Kovacs – były najemnik zabity na międzygwiezdnej misji, a teraz prywatny detektyw na usługach milionera, który ponoć popełnił samobójstwo – zbliży się do odpowiedzi na te pytania, znów zanurzymy się z nim w futurystyczne miasto, pełne neonów, ciemnych zaułków i manipulacji, za których fasadą nic nie jest tym, czym się początkowo zdawało.

Literatura polska

Jacek Dukaj, „Irrehaare”, „Czarne oceany” – trudno mówić o polskim cyberpunku, nie wspominając o twórczości Jacka Dukaja. Zwłaszcza wśród jego wczesnych tekstów motywy z bogatej rekwizytorni konwencji pojawiają się często i w różnych niekanonicznych konfiguracjach. Na plan pierwszy wysuwają się tu zwłaszcza dwa tytuły. „Irrehaare”, minipowieść ze zbioru „W kraju niewiernych”, opowiada o bohaterach – graczach sieciówki MMORPG – uwięzionych wewnątrz systemu operacyjnego, w którym rozpoczyna się bezkompromisowa walka o wpływy i władzę. Dziś, w świecie po „Matrixie”, może się wydawać, że „już gdzieś to grali”, ale jeśli wspomnieć, że „Irrehaare” powstało w 1993 roku, kiedy nikt nie słyszał jeszcze ani o filmie Wachowskich, ani o grach online, kapitalnie napisana całość dostaje dodatkowego futurologicznego sznytu. „Czarne oceany” z kolei to historia kontaktu z Obcymi i globalnych wojen ekonomicznych toczonych przez sztuczne inteligencje, podlana gęstym sosem cyberpunkowej near future, w której najbliższym przyjacielem człowieka jest nanotechnologiczny interfejs hodowany na mózgu. A potem jest jeszcze ciekawiej. Wybuchowa powieść kreśli niepokojący i sugestywny obraz naszej wychylonej w przyszłość codzienności poddanej ciśnieniu wysoko zaawansowanych technologii. Gdyby 20 lat temu kręcono „Black Mirror”, „Czarne oceany” obowiązkowo musiałyby się znaleźć na liście inspiracji.

Maciej Żerdziński, „Opuścić Los Raques” – zapomniana perełka polskiej fantastyki. Żerdziński powołuje w niej do istnienia halucynogenną, odjechaną rzeczywistość, w której za narkotyk służy ciało Obcego, który rozbił się na Ziemi, a poalienryczny haj przybiera formę iluzji mających moc modyfikowania świata. Dodając do tego wszechobecną reklamę i media sterujące ludzkim życiem oraz marazm i rozpacz społeczeństwa postindustrialnego, które zatraciło świadomość swoich korzeni, otrzymujemy cyberpunk może nie klasyczny, ale niezmiernie oryginalny i wart przypomnienia. A jeśli brzmi to surrealistycznie i absurdalnie, to właśnie dlatego, że takim jest, choć nie tylko z tego powodu autora okrzyknięto polskim Philipem K. Dickiem. Podobnie jak u wielkiego amerykańskiego fantasty, u Żerdzińskiego ocalenie także może przyjść z najmniej spodziewanej strony, a ludzie wyrzuceni na margines społeczności mogą stać się równie dobrze jej sędziami, jak i mesjaszami.

Janusz Cyran, „Teoria diabła i inne spekulacje” – kolejny z polskich autorów, którzy pozostają znani raczej wąskiemu gronu czytelników, a niesłusznie. Cyran, z wykształcenia fizyk, z zawodu informatyk – a więc ktoś, kto ma papiery na pisanie SF niejako oficjalne – pisze tylko opowiadania lub minipowieści i robi to, niestety, stosunkowo rzadko. Każdy jego tekst stanowi jednak pretekst do czytelniczej celebracji. Nie wszystkie opowiadania z przywołanego zbioru to cyberpunk, ale praktycznie we wszystkich pojawiają się sztuczne inteligencje, wirtualne rzeczywistości czy zaawansowany hi-tech przesłaniający prawdę o rzeczywistości. A Cyran jawi się jako pisarz, w którego centrum zainteresowania znajduje się przede wszystkim metafizyczny namysł nad tym, co to znaczy jeszcze być człowiekiem i jakie znaczenie ma prawda – w świecie, w którym granice człowieczeństwa i prawdy są coraz bardziej przesuwane i rozmywane.

Cezary Zbierzchowski, „Holocaust F” – 110% cyberpunku w cyberpunku. Świat na krawędzi zagłady, przeładowany informacjami i emocjami sprzedawanymi na wolnym rynku jak każdy inny produkt. Umysły przenoszone między specjalnie hodowanymi organizmami. Wojny przyszłości, w których ciało nie znaczy nic, a informacja jest wszystkim. Rozprzestrzeniający się przez Synet wirus, który zamienia ludzi w sterowane zombie. To wszystko tu jest, oczywiście, ale najlepsze, że u Zbierzchowskiego to tylko punkt wyjścia, a nie dojścia, a powieść co chwila zachwyca i przeraża kolejną koncepcją, prognozą czy przestrogą.

Martyna Raduchowska, „Łzy Mai”, „Spektrum” – dwa tomy adrenalinowego cyklu „Czarne światła”, najnowszej odsłony polskiego cyberpunka. Autorka wie, o czym pisze – równolegle pracuje także na scenariuszem do „Cyberpunka 2077”. W cyklu pojawiają się zarówno androidy-replikanci, implanty pozwalające poszerzyć możliwości umysłu i ciała, jak i reinforsyna, futurystyczny drag, który z każdego może zrobić nadczłowieka. Oraz bunt, w czasie którego maszyny powstały przeciw swoim ludzkim nadzorcom i w ten sposób odmieniły losy świata.

Jakub Nowak, „Retro” – jako ciekawostkę dodaję tu jeszcze długaśne opowiadanie ze zbioru „Amnezjak”, wisienkę na torcie dla każdego miłośnika cyberpunka. Rzecz w tym, że Nowak zbiera wszystkie założenia gatunku – i skondensowane implantuje je magią literatury… w lata 80. XX wieku na Śląsk. Wciąż mamy tu to samo poczucie klęski, beznadziei i punkowego gniewu, jakie roztaczało się nad amerykańskim cyberpunkiem w czasach Reagana, ale zamiast konsoli bohaterom służą wysłużone Odry, a mrugające neony świecą nie na wystawach w Chiba City, a nad Pasażami – monstrualnym podziemnym kompleksem wybudowanym w opuszczonych kopalniach, nad którymi niepodzielną władzę sprawuje Generał w czarnych antybłyskach… Tekst inteligentnie gra z cyberpunkową klasyką, na ostrej łyżwie, jak Hiro Protagonista, balansuje na krawędzi pastiszu, nigdy jednak nie staczając się poza granice powagi, za którą blakną emocje. Dlatego „Retro” to nie tylko gra ze znanymi motywami, ale także przejmująca opowieść o ludziach, których pozbawiono wszystkiego.

Zdaję sobie sprawę, że to zaledwie czubek góry lodowej i każdy z czytelników bez trudu ułoży swoją podobną listę. Nie tylko zresztą książek – filmy to osobny wszechświat. Ale są przecież jeszcze komiksy – i nie mówię nawet o mandze: wystarczy wspomnieć „Ronina” Franka Millera, „Hard Boiled” Millera/Darrowa czy „Transmetropolitan” Ellisa/Robertsona, w których cyberpunkowy świat nabiera oszałamiających, pełnych szczegółów kształtów. Albo gry RPG – obok „Cyberpunka 2020”, na którym wzoruje się CD Projekt, należałoby tu choćby wspomnieć o systemach takich jak „Shadowrun” – w którym hi-techowe technologie rozwijane są w magicznym świecie elfów, smoków i innych ras fantasy – czy „Wilkołak: Apokalipsa”, gdzie wrogiem tytułowych Garou okazuje się posługujący się zaawansowaną technologią Żmij, stojący na czele potężnej megakorporacji.

Powstała w latach 80. i 90. zeszłego wieku estetyka, jak widać, ma się świetnie i można tylko przypuszczać, że po premierze gry będzie się miała jeszcze lepiej. Zwłaszcza że, jak się wydaje, ta popularność to nie tylko powrót do ejtisów na fali nostalgii. Problemy wówczas i dziś wyglądają bowiem bardzo podobnie i bez większego trudu można między nimi wskazać niejedną analogię. Kryzys paliwowy (i ekologiczny), bańki spekulacyjne światowej finansjery, niekontrolowany wzrost roli mediów, zagubienie jednostki w świecie politycznych i medialnych kłamstw… Kiedyś brali się za to Gibson z kolegami – dziś twórcy „Mr. Robot”, „Impersonalnych”, „Westworld”, ruch Anonimus czy wreszcie autorzy „Cyberpunka 2077” albo pisarze w typie Raduchowskiej czy Zbierzchowskiego. Jak widać, nie tylko niebo nad portem ma wciąż kolor programu telewizyjnego nastawionego na nieistniejący kanał.


komentarze [13]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Mateusz 07.08.2019 13:53
Czytelnik

Z cyklu 'rzeczy, które się wewnętrznie wykluczają':
"Rozumiem, że lista SUBIEKTYWNA, ALE" :D

A tak serio: dzięki za zestawienie (przyda się!), niektórych pozycji nie kojarzyłem (vide Żerdziński).

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mayanna 24.06.2019 18:28
Czytelnik

Rozumiem, że lista subiektywna i że to czubek góry lodowej, ale właśnie na tym czubku zdecydowanie powinien się znaleźć "Gamedec" Marcina Sergiusza Przybyłka, który jest obowiązkową pozycją wymienianą w podobnych tego typu zestawieniach, wystarczy szybkie wyszukiwanie w Googlu: https://naekranie.pl/artykuly/ksiazki-ktore-przygotuja-cie-na-cyberpunka-2077-3481665/2
...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Leanne 24.06.2019 15:00
Czytelnik

Ok, interesujący artykuł, ale nie bardzo rozumiem, jak można nie wspomnieć o najciekawszym wizjonerze cyberpunkowym - Marcinie Sergiuszu Przybyłku i jego sadze "Gamedec". Jest to najbardziej wszechstronna wizja świata przyszłości, z jaką się zetknęłam, a znam wymienione w artykule pozycje. Ciekawa jestem, dlaczego Pan o niej nie wspomina.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
asymon 23.06.2019 23:11
Bibliotekarz

Panie Michale, jak (w kontekście Keanu) można nie wspomnieć o zbiorze opowiadań Wypalić Chrom?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Wypalić Chrom
Airain 23.06.2019 21:16
Czytelniczka

Podobnie jak przedpiśca, dzięki za namiary na polskich autorów. Przypomnę tylko, że "Akira", "Appleseed" i "Ghost in the Shell" to nie tylko filmy, lecz także komiksy (choć niewątpliwie jako filmy miały większą siłę rażenia).

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
czytamcałyczas 23.06.2019 17:38
Czytelnik

Chyba,kiedyś coś tam czytałem.Ale przyznam,że jestem bardziej za fantasty klasyk.Dużo magii,elfy i tp.
Może,dlatego ,że nie.Jestem umysłem ścisłym.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lis 01.07.2019 08:20
Bibliotekarz

Sprawdź książki z cyklu Shadowrun - to połączenie fantasy i cyberpunka :)

http://lubimyczytac.pl/cykl/12006/shadowrun-sekrety-mocy

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
czytamcałyczas 23.06.2019 17:38
Czytelnik

Chyba,kiedyś coś tam czytałem.Ale przyznam,że jestem bardziej za fantasty klasyk.Dużo magii,elfy i tp.
Może,dlatego ,że nie.Jestem umysłem ścisłym.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
paulapisze 23.06.2019 13:03
Czytelnik

Od Dicka i Gibsona szukam książek w podobnej stylistyce, które mają do zaoferowania coś świeżego... Może któraś z wymienionych mnie porwie ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
asymon 23.06.2019 23:08
Bibliotekarz

Zbierzchowski. Choć warto przeczytać wcześniej zbiór opowiadań, też wydany przez Powergraph.

Requiem dla lalek

Poza tym wymienianie w jednym zdaniu Zbierzchowskiego i Raduchowskiej to jakiś *** żart ;-)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Requiem dla lalek
paulapisze 25.06.2019 14:55
Czytelnik

Dzięki ;) spróbuję.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
QuengHo 23.06.2019 10:24
Czytelnik

Świetny tekst. Dziękuję zwłaszcza za wyszczególnienie polskich tytułów. Słyszałem tylko o Dukaju, chociaż i tak go nie czytałem - teraz wiem, że będę musiał to szybko nadrobić.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Michał Cetnarowski 22.06.2019 13:25
Autor/Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post