W drodze, czyli czytanie na księżycu

Joanna Janowicz Joanna Janowicz
20.06.2012

Źródło zdjęcia: Wikipedia

W drodze, czyli czytanie na księżycu

Chciałabym móc powiedzieć, że każdy z nas robił to raz czy dwa, ale to raczej nieprawda. To słabość. A nawet występek. Zależy, z jaką dozą krytycyzmu na to spojrzeć. Jednak mam odwagę wstać i przyznać się: czasem fikcja jest o wiele ciekawsza niż realne życie i zdarza mi się przedkładać ją nawet nad własne bezpieczeństwo. Wolę narażać się na wypadek niż porzucić lekturę. Otóż, powiedzmy to wreszcie wprost, bez owijania w bawełnę: czasem idę i czytam jednocześnie.

Przypomina to stąpanie po księżycu. Wybieram miejsce, do którego chcę się dostać. Obieram trajektorię – w realiach ziemskich istotnym jest, by nie było na niej żywego ducha. Z lektury nie może wszak wytrącić wpadnięcie na kogoś idącego z naprzeciwka. Unoszę książkę, wchodzę w jej fabułę jak w skafander i ruszam naprzód. Jestem świadoma każdego wykonywanego kroku, lecz też unoszę się gdzieś wysoko ponad nim. Przemieszczanie przedłuża się: to jeden krok dla ludzkości, a połknięcie kilku zdań dla mnie. Przestrzeń rozciąga się tak, że osiąga czwarty wymiar. Czytając w drodze, lewituję.

Mijani na miejskich trotuarach nieznajomi patrzą na zaczytanego w ruchu dziwnie. Ale cóż mnie oni obchodzą – to tylko nieznani ludzie. Obcy i obojętni. W przeciwieństwie do bohaterów książki, którzy może i są fikcyjni, ale nie są nieznajomymi. Oni coś znaczą.

To głupie dziwactwo, oczywiście. Czytanie w drodze to zaprzeczenie idei Slow Reading. Czyta się szybko, łykając zdania, nie mogąc ich sobie wręcz odmówić. Ciekawość jest tak rozbudzona, że nie można pozwolić sobie na odłożenie książki nawet na kilka chwil. Nie sposób się nią delektować.

Czytanie w trakcie marszu to też przeciwieństwo bycia miejskim flâneurem. Zaczytany nie praktykuje tego, co Balzac określił „gastronomią oka”. Zamiast wyławiać smakowite kąski z otaczającej go rzeczywistości, jakby to była powieść, odcina się od niej. Woli bogactwo literatury niż bogactwo życia. Wyobraźmy sobie te wszystkie przegapione kaskadowe formacje obłoków, przelotne kontakty wzrokowe, piękne detale architektury, potężne korony drzew, zmiany pór roku – wszystko to niedostrzeżone i zaprzepaszczone przez to, że idąc czytam. Ale czasem po prostu życie nie dorasta literaturze do pięt. Trzeba się z tym pogodzić.

Z drugiej strony: dlaczego to chwycenie tych kilku jeszcze zdań w ruchu miałoby być dla kogoś problemem? Zwłaszcza że w większości przypadków jednak nie dotyczy – mimo wszystko rozsądek zwycięża – czytania na ruchliwych ulicach, a jedynie tego w czasie przechodzenia z pokoju do kuchni. Komu to zaszkodzi, jeśli będę czytać o dalszych losach Starków chodząc po mieszkaniu? Co się wydarzy, jeśli nie przestanę czytać?

Poza tym dotarcie na miejsce po tym, jak całą drogę się czytało, szczególnie w przypadku chodzenia po mieście, dostarcza absurdalnej satysfakcji. Udało się. Wymknęłam się spod kontroli rzeczywistemu światu. To jak powiedzieć Aslanowi, żeby się odczepił – nie wracam do domu, zostaję w Narni.

Na szczęście nie wszyscy dokonują takiego wyboru. Co by działo się na ulicach, gdyby wszyscy czytali chodząc? Świat jest prawdopodobnie lepszy dzięki temu, że inni swoje książki zostawiają w domu. Lub czytają je tylko wtedy, gdy nikomu tym nie przeszkodzą.

Przyznajcie się: czytacie w czasie chodzenia czy uważacie to za głupotę? Dajcie znać. Lojalnie jednak ostrzegam, że pewnie nie wpłynie to na zmianę mojego stopnia okresowego zachłannego zaczytania w marszu...


komentarze [21]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Agata Rugor 24.06.2012 14:20
Bibliotekarka

Ale w czym problem, jeśli na przykład codziennie przemierza się tę samą, doskonale już znaną trasę?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
jestemtu 23.06.2012 13:49
Czytelnik

hehehe, to samo mi przyszło na myśl:D

(oczywiście jak chodzę to się zamjmuję chodem)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Elilaya 23.06.2012 13:44
Bibliotekarka

przepraszam, ale.... podczas seksu też czytacie?? xD

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
medziks1 23.06.2012 13:33
Czytelniczka

Zdarza się, ale rzadko. W komunikacji miejskiej, kolejce na poczcie - tak.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Agata Rugor 23.06.2012 13:25
Bibliotekarka

Czasem zdarza mi się czytać, kiedy idę, aczkolwiek w żadnym razie nie robię tego przy każdym wyjściu z domu. Czytywałam w drodze do szkoły (liceum), bo moja trasa była zazwyczaj dość bezludna, w czasie studiów podobnie było w drodze na tramwaj (oraz w drodze powrotnej oczywiście), obecnie czasem zabieram książkę, gdy idę do sklepu. Także po to, by czytać w kolejce :P
Nigdy...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Hubert Lewiński 23.06.2012 13:09
Czytelnik

jako, że zawsze podczas zarówno chodzenia, jak i czytania słucham jednocześnie muzyki, nie mogę sobie pozwolić na czytanie podczas chodzenia, ponieważ na sto procent wszedłbym pod jakiś samochód, studzienki kanalizacyjnej, czy do Wisły.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LoveQuinn 22.06.2012 19:50
Czytelnik

Zdarza mi się i jak dotąd jeszcze w nic nie wpadłam:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
avuca 21.06.2012 20:43
Moderator globalny

Ja bardzo szybko chodzę, dlatego chyba nie dałabym rady bezkolizyjnie chodzić i czytać. Ale czytanie w komunikacji miejskiej uprawiam regularnie (również na stojąco:).

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Boogna 21.06.2012 20:10
Czytelniczka

Nigdy nie czytam podczas chodzenia, ale zdecydowanie podczas jeżdżenia komunikacją miejską - uwielbiam się zaczytywać.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
white_swan 21.06.2012 18:38
Czytelniczka

Jakoś mnie nie ciągnie do czytania podczas chodzenia - wolę unikać zderzenia się z innymi ludźmi/słupami/drzewami itp. Najbardziej lubię wyciągnąć się wygodnie na łóżku czy umościć w fotelu i czytać w ciszy.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post