rozwiń zwiń

Pożeracze książek wracają!

LubimyCzytać LubimyCzytać
27.10.2017

Po spektakularnym sukcesie pierwszych Pożeraczy książek Jennifer Chambliss Bertman ponownie zagłębiła się w świat książek i panujących w nim tajemnic. Jej ulubieni młodociani bohaterowie, Emily i James, tym razem musieli rozwiązać aż dwie tajemnicze zagadki. Złoty szyfr wydany nakładem wydawnictwa W.A.B. ukazał się w księgarniach 25 października.

Pożeracze książek wracają!

Pierwszy tom „Pożeraczy książek” znalazł się na liście bestsellerów magazynu New York Timesa oraz otrzymał tytuł „Best Book 2015” amerykańskiego giganta Amazon. Kluczem do sukcesu autorki było szybkie wciągnięcie czytelnika w wir wydarzeń i trzymająca w napięciu akcja aż do końca powieści. Co więcej, książka Berman, mimo że adresowana do dzieci i młodzieży, zawiera problematykę o uniwersalnym charakterze, która przemówiła do czytelników w każdym wieku, o czym świadczy sukces zarówno finansowy, jak i artystyczny. Poza świetną zabawą i wciągającą fabułą autorka zoferowała swoim odbiorcom sporą dawkę wiedzy o literaturze.

W „Złotym szyfrze" Emily i James znów trafiają na trop zagadki, której kluczem do rozwiązania są książki. Ze znalezionego przypadkiem listu dowiadują się o tajemniczym złotym szyfrze, którego od stu lat nikomu nie udało się złamać. Według legendy ciąży na nim klątwa ognia. Oczywiście nikt nie traktuje jej poważnie, aż do chwili, kiedy w San Francisco zaczynają wybuchać dziwne pożary. W dodatku w internetowym portalu Łowców Książek pojawia się podejrzane wyzwanie, które niewątpliwie ma z nimi związek. Emily i James próbują więc rozwiązać dwie zagadki: jakie informacje zawiera wiadomość zapisana złotym szyfrem i dlaczego pożary wybuchają wszędzie tam, gdzie tajemniczy łowca ukrywa pewną książkę.

Poniżej prezentujemy dwa pierwsze rozdziały „Złotego szyfru”:

Rozdział 1.

Feniks wmieszał się między ludzi czekających na autobus i spojrzał na zegarek. W dłoni okrytej rękawiczką miał papierowy kubek. Ktoś przyglądający się z boku uznałby go za nijakiego, zupełnie przeciętnego. Zawsze tak było. Nikt go nie doceniał. I to był błąd. Czterdziestka wyjechała zza zakrętu i zatrzymała się na przystanku przy placu Waszyngtona. Feniks jeszcze raz podniósł kubek do ust, udając, że pije. Potem wyjął z kieszeni papierek po gumie do żucia, wrzucił go do kubka, a kubek odstawił na stojącą obok ławkę, tuż obok zielonej plastikowej torebki zamykanej na suwak. Wsiadał do autobusu jako ostatni. Szybko wskoczył na stopnie i pokazał bilet miesięczny kierowcy, który ledwie na niego spojrzał. Potem przeszedł do tyłu, mijając pasażerów zbyt zajętych smartfonami, książkami, gazetami, tabletami i muzyką ze słuchawek, by go w ogóle zauważyć. Ludzie tak chętnie nie zauważali. Usiadł na samym końcu, przy oknie, tak żeby widzieć oddalający się przystanek, kiedy autobus powoli wspinał się ulicą pod górę. Niebo nabierało koloru przydymionego granatu, a nad horyzontem dogasał blask zachodzącego słońca. Wyspa Alcatraz wyglądała jak czarna bryła na tle lśniącej wody Zatoki San Francisco. Patrząc przez okno, myślał o tym, co zostawił na ławce. O kubku, w którym była woda, a nie resztki kawy. O papierku skrywającym małą kostkę srebrzystej substancji. Wyobrażał sobie, jak woda przesiąka przez papier i dostaje się do kostki. I wtedy następuje wybuch. Nie wygląda to efektownie jak na filmach. Przynajmniej nie powinno. Wybuchowi towarzyszy huk eksplozji, na tyle głośny, że może wystraszyć przechodnia albo przebiegającego psa. Ogień z początku będzie niewielki. Płomienie najpierw ogarną kubek, potem szybko się rozniosą, obejmując zieloną plastikową torebkę. Któregoś dnia zostanie, żeby popatrzeć. Nigdy jeszcze tego nie zrobił. Ale nie tego wieczoru. Dzisiaj spieszył się na przyjęcie z okazji premiery książki.

Rozdział 2.

Robi się późno! – zawołała Emily w głąb pustego przedpokoju. Zatupała przy tym niecierpliwie i poprawiła przypinkę Łowców Książek na sukience. Normalnie Emily ubierała się w dżinsy i bluzy z kapturem, ale to była szczególna okazja. Na szczęście mama znalazła dla niej luźną sukienkę, też z kapturem, więc nie czuła się bardzo wystrojona. Miała kozaki na płaskim obcasie, dobre na spacery po położonym na stromych wzgórzach San Francisco. – No chodźcie! – ponagliła ciągle szykującą się rodzinę. Wreszcie otworzyły się drzwi pokoju Matthew, jej starszego brata. Mieszkanie było wąskie i długie, więc Matthew zrobił tylko dwa kroki, żeby dołączyć do Emily, która stała u szczytu schodów prowadzących w dół do drzwi wyjściowych. Włożył dżinsy i koszulkę z wzorem udającym przód fraka z białą koszulą, a włosy pofarbował na czarno i postawił na sztorc. Widząc pytające spojrzenie Emily, wyjaśnił: – Nowoczesny odpowiednik cylindra. Po drugiej stronie korytarza otworzyły się drzwi do pokoju rodziców i pokazał się w nich tata. Na jednej nodze podskakiwał do kuchni, na drugą właśnie zakładał skarpetkę. – Czy mam założyć krawat? – zawołał. – Ojciec ma jakieś krawaty? – zdziwił się Matthew. – Trzyma je w kuchni? – zawtórowała mu Emily. Zrobiła krok w dół po schodach, zbliżając się do wyjścia, jakby to miało sprawić, że rodzice się pospieszą. Jej najlepszy kumpel James, który mieszkał piętro wyżej, zaraz miał zejść na dół ze swoją rodziną. Umówili się, że wszyscy razem pójdą do księgarni pana Hollistera. Tymczasem tata Emily wyszedł z kuchni z kartonem, którego nikt jeszcze nie rozpakował, mimo że Crane’owie, rodzina Emily, mieszkali w San Francisco już od trzech miesięcy. Postawił go na podłodze w przedpokoju i ze środka wyciągnął najpierw durszlak, potem album z malarstwem Diego Rivery, a na koniec jakieś zawiniątko, które okazało się dwoma krawatami. Stanął przed lustrem wiszącym obok małej łazienki i przyjrzał się krytycznie własnemu odbiciu, najpierw z granatowym, a potem z czerwonym krawatem pod szyją. – Chyba są trochę pogniecione – zauważył. Tymczasem z sypialni wyszła mama Emily, ubrana w długą zwiewną spódnicę, z aparatem fotograficznym zawieszonym na szyi niczym sznur korali. – Przyda ci się kurtka, Matthew –powiedziała. – Pewnie zrobi się chłodno, jak będziemy wracać. Matthew poszedł do swojego pokoju i w tym momencie na dole zadzwonił dzwonek do drzwi. Zniecierpliwiona Emily uniosła ramiona. – Państwo Lee już czekają – oznajmiła, schodząc jeszcze jeden stopień niżej. – Tata, daj spokój z krawatem. Wyglądasz super. Ojciec spojrzał na nią z uśmiechem. – Dzięki, myszko. Wrzucił krawaty z powrotem do pudła i stwierdził: – No to jestem gotowy. Matthew dołączył do nich akurat w chwili, gdy dzwonek zadźwięczał ponownie. – No wreszcie – powiedziała Emily. Ale wtedy jej mama pstryknęła palcami. – Baterie do aparatu! Zostawiłam je w ładowarce – zawołała, biegnąc z powrotem do sypialni. Emily westchnęła.

Wydana nakładem wydawnictwa W.A.B. powieść „Pożeracze książek. Złoty szyfr" jest dostępna w księgarniach od 25 października.


komentarze [3]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Ophelia 28.10.2017 09:42
Bibliotekarka

Ja też jak tylko będę miała okazję, przeczytam :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
HermionaGranger 27.10.2017 20:09
Czytelnik

Super!
Na pewno przeczytam:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 26.10.2017 17:18
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post