rozwiń zwiń

Drugi tom cyklu o Patricku Melrose już w sprzedaży

LubimyCzytać LubimyCzytać
10.10.2017

Ponad dwadzieścia lat od brytyjskiej premiery, głośny cykl o życiu Patricka Melrose'a doczekał się pełnego, polskiego tłumaczenia. Mleko matki. W końcu jest ostatnią książką serii Edwarda St Aubyna, która powstała na kanwie prywatnych doświadczeń autora. W polskich księgarniach ukaże się 11 października nakładem wydawnictwa W.A.B.

Drugi tom cyklu o Patricku Melrose już w sprzedaży

W 1992 roku światło dzienne ujrzała książka „Nic takiego”, a brytyjscy czytelnicy poznali młodzieńca o imieniu Patrick Melrose. Chłopiec był synem pochodzącego z arystokracji ojca-sadysty, a jego wspomnienia z dzieciństwa to wiwisekcja świata przywilejów i przepychu klasy wyższej. Podróż przez życie Melrose’a jest opowieścią o dysfunkcyjnej rodzinie pośród elit podszytych patologią, nadużyciami i uzależnieniami. Edward St Aubyn stworzył mozaikę angielskiej arystokracji wypełnionej ogromną pustką, niewypowiedzianą ohydą i powszechnie skrywaną nienawiścią.

Otwierające cykl Nic takiego. Złe wieści. Jakaś nadzieja zostały zebrane w jednym tomie i wydane w Polsce w czerwcu tego roku. „Mleko matki. W końcu” dopełnią literacką serię, która uczyniła Aubyna współczesnym klasykiem brytyjskiej prozy.

Anna Aniszczenko w swojej recenzji pierwszego tomu napisała

Myślałam, że nikt nie kala własnego gniazda tak bezlitośnie, a przy tym tak zabawnie jak Philip Roth, ale Edward St Aubyn mógłby stanąć z nim w szranki. Pisarz o przedstawicielach brytyjskich elit „mających pieniądze, nazwisko i niewiele poza tym” wypowiada się bez najmniejszych sentymentów. Wystawne przyjęcie zwieńczające trylogię (autor nie zawahał się zaangażować w fabułę samą księżniczkę Małgorzatę) staje się dość smutną karykaturą takiego stylu życia. Ale St Aubyn nie oszczędza nikogo, a zwłaszcza własnej rodziny. Tutaj jest jeszcze gorzej. Z powieści wyłania się odstręczający obraz ojca Patricka, który jak się wydaje nie miał w życiu lepszych zajęć niż gnębienie swoich najbliższych. Autor za to stosunkowo niewiele wspomina o matce, ale to wcale nie świadczy na jej korzyść - po prostu Eleanor Melrose nigdy nie była osobą, u której syn mógł szukać wsparcia. Czyżby St Aubyn miał się rozprawić z nią dopiero w dalszej części?

Ciężar emocjonalny tej prozy byłby pewnie trudny do zniesienia, gdyby nie była ona tak komiczna. Edward St Aubyn rozkłada na łopatki swoim niestrudzonym poczuciem humoru w obliczu coraz to nowych przeszkód na drodze Patricka Melrose'a, czyli również na własnej. W końcu ten gość pisze o najgorszych chwilach swojego życia, a robi to tak jakby go to w ogóle nie dotyczyło - jakby pisał o kimś innym; o wymyślonym pięciolatku i jego ojcu sam na sam w sypialni czy o jakimś obcym narkomanie, który nie umiał żyć bez siedmiu gramów kokainy dziennie. Dopiero gdzieś w „Jakiejś nadziei” ironia zostaje oficjalnie zaliczona do kolejnych mechanizmów obronnych, a przy innej okazji zostaje metaforycznie zestawiona z heroiną. W każdym razie, Edward St Aubyn pisze tak, że mógł wpędzić w kompleksy bardzo wielu pisarzy. Założę się jednak, że żaden z nich nie chciałby ryzykować jego doświadczeń, bo to one w konsekwencji uczyniły go takim człowiekiem, a później również takim pisarzem.

Gdy opowieści o Patricku Melrose zdobyły międzynarodową popularność, przemysł filmowy zwrócił się do Aubyna o prawa do ekranizacji. W 2012 roku powstał pełnometrażowy film w oparciu o scenariusz autorstwa samego Aubyna, w rolach głównych wystąpili Jack Davenport, Adrian Dunbar oraz Diana Quick.

W lutym tego roku do mediów trafiła informacja, że powstanie pięcioodcinkowy miniserial, będący koprodukcją amerykańskiej stacji Showtime oraz brytyjskiego Sky Atlantic. Każdy odcinek będzie adaptacją oddzielnej powieści, a w rolach głównych zobaczymy Benedicta Cumberbatcha, Jennifer Jason Leigh oraz Hugo Weavinga.


komentarze [5]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
kocham_czekoladę 11.10.2017 17:42
Czytelniczka

"Nic takiego. Złe wieści. Jakaś nadzieja" to była genialna książka - prawdziwa językowa uczta dla wyrobionych i wybrednych czytelników. Styl jakim posługuje się St Aubyn jest po prostu cudowny i przywodzi na myśl Marcela Prousta czy Oscara Wilde'a. Rzadko można spotkać pisarza, który potrafi przy pomocy ironii i czarnego humoru pisać o sprawach trudnych, czy wręcz...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
allison 11.10.2017 10:49
Czytelniczka

Niestety, książka jest przereklamowana. Nie jest zła, do warsztatu trudno się przyczepić, ale treść nie odkrywa Ameryki - to wszystko już było w dziewiętnastowiecznej klasyce angielskiej, tyle że - zgodnie z kulturowymi wymogami epoki - podane w innym sposób.
Osobiście wolę tę pierwotną wersję:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
fossa 12.10.2017 17:24
Oficjalny recenzent

Mnie argument, że "wszystko już było" wcale nie przekonuje, bo bynajmniej nie oryginalności poszukuje w literaturze. Jakby tak spojrzeć na twórczość wszelaką to praktycznie wszystko jest mniej lub bardziej odtwarzane/powtarzane, wałkowane nieraz po stokroć, zmieniają się tylko okoliczności. Sztuką jedynie pozostaje by - cytując R. Hardinga Davisa - powiedzieć starą prawdę w...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
kocham_czekoladę 12.10.2017 20:00
Czytelniczka

@fossa i @allison
Fossa - dokładnie, zgadzam się z Tobą ;-) Owszem, w literaturze "wszystko już było" i nikt już nic nowego nie wymyśli (i dotyczy to wszystkich pisarzy, a nie tylko St Aubyna), ale to nie oznacza, że jakaś książka jest wtórna tylko dlatego, że dotyczy jakiegoś tematu czy motywu (w tym wypadku arystokracji), o którym pisano już wielokrotnie, bo liczy się...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 06.10.2017 14:25
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post