rozwiń zwiń

Lars Gustafsson laureatem Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta 2016

LubimyCzytać LubimyCzytać
15.03.2016

Fundacja im. Zbigniewa Herberta ogłosiła laureata Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta 2016. Uhonorowano nią Larsa Gustafssona, szwedzkiego poetę, prozaika, eseistę i filozofa.

Lars Gustafsson laureatem Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta 2016

Lars Gustafsson jest absolwentem filozofii i wieloletnim jej wykładowcą, twórcą zaangażowanym społecznie, blogerem i obrońcą przyrody, autorem kilkudziesięciu tomów poezji, prozy i esejów, jednym z najbardziej znanych na świecie poetów. Spośród olbrzymiego dorobku Gustafssona w języku polskim ukazały się jak dotąd trzy powieści oraz wybór wierszy Dziwne drobne przedmioty. Gustafsson, komentując przyznanie mu wyróżnienia, powiedział:

Zbigniew Herbert był moim przyjacielem i poetą, którego podziwiałem, czuję się więc wzruszony i zaszczycony, otrzymując nagrodę jego imienia. Myślę, że w ten sposób dawne więzi między literaturą polską i szwedzką zostaną przypomniane i odnowione.

Wdowa po poecie i założycielka Fundacji jego imienia, Katarzyna Herbert, mówiła: 

Myślę, że sam Herbert byłby zadowolony z wyboru dokonanego przez Jury. Zresztą osobiście znał tegorocznego laureata, poznali się w Berlinie pod koniec lat 70-tych.

Międzynarodowa Nagroda Literacka im. Zbigniewa Herberta to wyróżnienie na polu literatury światowej – przede wszystkim w dziedzinie poezji. Przyznawana jest od 2013 roku za wybitne dokonania artystyczne i intelektualne nawiązujące do idei, które przyświecały twórczości Zbigniewa Herberta. Laureata Nagrody wskazało siedmioosobowe, międzynarodowe jury, w skład którego weszli poeci, eseiści, tłumacze i wydawcy: Jurij Andruchowycz (Ukraina), Lidija Dimkovska (Macedonia/Słowenia), Edward Hirsch (USA), Michael Krüger (Niemcy), Jarosław Mikołajewski (Polska), Mercedes Monmany (Hiszpania) oraz Agneta Pleijel (Szwecja).

Michael Krüger, przewodniczący jury:

Wiele spośród wierszy Larsa Gustafssona należy do najlepszych, jakie napisano w Europie. Jego poezja to zaskakujące połączenie przejrzystości, prostoty i tajemnicy. Jako myśliciel, Gustafsson związany jest z filozofią języka, pragmatyzmem, racjonalną tradycją Oświecenia; z drugiej strony jednak pozostawia zawsze miejsce na głębszą, bardziej złożoną wizję rzeczywistości i wyobraźni. Jak ujął to Hans Magnus Enzensberger: „jest najjaśniejszym umysłem w ciemnych lasach Szwecji”...

Grzegorz Gauden, dyrektor Instytutu Książki:

Lars Gustafsson to wybitny poeta. Jest w jego przypadku pewna urocza sekwencja wydarzeń: laureat nagrody Zbigniewa Heberta zadebiutował w Polsce na Festiwalu Czesława Miłosza 2011 w Krakowie, zorganizowanym w 100. rocznicę jego urodzin. A stało się to w obecności Wisławy Szymborskiej, która natychmiast dostrzegła wielkość tej poezji i namówiła do jej wydania w Polsce. Tym sposobem troje wybitnych polskich poetów wplotło się w jego życie. Trzeba powiedzieć, że prestiż nagrody Herberta był od początku ogromny, ale dalej rośnie dzięki tak znakomitym laureatom.

Najobszerniejszą prezentację poezji Larsa Gustafssona w języku polskim przynosi tom „Dziwne drobne przedmioty” opublikowany przez Wydawnictwo Znak w roku 2012, a przełożony przez Zbigniewa Kruszyńskiego. Nakładem „Czytelnika” ukazały się natomiast powieści szwedzkiego pisarza – Wełna (1997), Święto rodzinne (1981) oraz Śmierć pszczelarza (1982). Partnerami Fundacji im. Zbigniewa Herberta są: Biblioteka Narodowa, Instytut Adama Mickiewicza oraz Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie. Więcej informacji o Międzynarodowej Nagrodzie Literackiej im. Zbigniewa Herberta: www.fundacjaherberta.com.

Przeczytajcie 7 wierszy Larsa Gustafssona w przekładzie Zbigniewa Kruszyńskiego (z tomu „Dziwne drobne przedmioty”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2012)

„Milczenie świata przed Bachem”

Musiał istnieć świat przed
Sonatą D-dur, świat przed Partitą a-moll,
ale jaki świat?
Europa wielkich pustych pomieszczeń, bezdźwięcznych,
wszędzie nieświadome instrumenty,
gdzie Musikalisches Opfer i Wohltemperiertes Klavier
nigdy nie przebiegły przez klawiaturę.
Kościoły na pustkowiu,
w których sopran z Pasji wg św. Mateusza
nie splatał się w beznadziejnej miłości z miękkimi
ruchami fletu,
wielkie łagodne krajobrazy,
gdzie słychać tylko siekiery starych drwali,
zimą zdrowe głosy silnych psów
i – niczym dzwon – łyżwy na gładkim lodzie;
jaskółki, które latem gwiżdżą w powietrzu,
muszla, której słucha dziecko
i nigdzie Bacha nigdzie Bacha,
milczenie łyżew świata przed Bachem.

#####

„Elegia dla zgubionych i zapomnianych przedmiotów”

Zimowe rękawiczki na samym dnie szuflady.
Stara mosiężna błystka pod warstwą śrubek.

I młotek ze śladami zaprawy na trzonku,
musiał być u nas już w trzydziestym dziewiątym,

a teraz nagle jakby zapadł się pod ziemię.
Wszystkie te kiedyś tak bliskie nam rzeczy

muszą same pamiętać, w której szufladzie leżą.

Nie mogą już liczyć na mnie. Radzą sobie same.

Pamiętam, jak wyglądały, jak leżały w dłoni,
pamiętam nawet młotek któregoś dnia latem

w odległych latach czterdziestych, gdy byłem
za mały, aby go unieść

i ojciec ostrożnie wziął go ode mnie.

Świat, ten labirynt zgubionych

i zapomnianych przedmiotów, od starych mieczy
w nieotwartych grobach z epoki brązu

po okulary do czytania zapodziane przedwczoraj,
pamięta je wszystkie. Nie ma powodów do obaw.

A ty, który tak gorączkowo szukasz?
Czy sam nie jesteś przedmiotem szukania?

Coś mówi ci tego wieczoru, gdy coś się odnalazło,
porysowane, pordzewiałe, a jednak podobne

w szufladzie pod warstwą śrub i kłódek,
że całe to szukanie rzeczy

jest tylko odbiciem twojego pragnienia,
by ktoś tak gorączkowo poszukiwał ciebie.

#####

„Poza ironią”

Wznoszące się słońce i opadający dźwięk,
po południu świat bardziej głuchy, jak sen.

Kiedy daleko stąd otwiera się okno,
przez pokój przebiega rozhuśtane światło

dotykając ścian, jedna po drugiej.

W dni, kiedy mnie tu nie ma, dzieje się tak samo,
ale niepostrzeżenie: cały świat jest niepostrzeżenie.

Sprytne światło przemyka przez listowie,
a ptak śpiewa piosenkę nie widziany przeze mnie,

kiedy chce, odlatuje i znika.
Tutaj jest niepokój, ale bez rozpaczy.

#####

„Elegia na śmierć labradora”

Tutaj może w środku lata się zdarzyć
kilka dni, kiedy nagle jest jesień.
Kosy na drzewach śpiewają wyraźniej.
Głazy w wodzie stoją z determinacją.
Coś wiedzą. Zawsze wiedziały.
My też to wiemy, i nas nie zachwyca.
W takie wieczory, w drodze powrotnej, w łódce
stawałeś na dziobie, bez ruchu, skupiony,
śledząc zapachy płynące nad wodą.
Czytałeś wieczór, słabą strużkę dymu
z jakiegoś ogrodu, naleśnik smażony
trzy kilometry stąd, borsuka, który
w tym samym zmierzchu stał gdzieś
i węszył tak samo. Nasza przyjaźń
była naturalnie kompromisem; żyliśmy
razem w dwóch różnych światach: mój
pośród liter, tekst biegnie przez życie,
twój wśród zapachów. Miałeś umiejętności,
dla których oddałbym wiele: umiałeś
pokazać, jak uczucia, zapał, nienawiść, miłość
przebiegają przez ciebie, jak fala,
od nosa po ogon, nie umiałeś nigdy
pogodzić się z tym, że księżyc jest faktem.
Przy pełni głośno żaliłeś się na to.
Byłeś lepszym gnostykiem niż ja.
I skutkiem tego żyłeś zawsze w raju.
Lubiłeś chwytać motyle, w biegu,

i zjadać je, co odstręczało wielu.
Mnie się to podobało. Dlaczego nie mogłem
przyswoić sobie wiedzy? A drzwi!
Pod zamkniętymi drzwiami kładłeś się i spałeś,
pewny, że prędzej czy później przyjdzie
ktoś i otworzy. To ty miałeś rację.
Ja się myliłem. Zastanawiam się teraz,
gdy długa milcząca przyjaźń minęła na zawsze,
czy było może coś takiego, czym
ja imponowałem tobie. Święte przekonanie,
że to ja wywołuję burzę z piorunami,
pomińmy. Bo było pomyłką. Myślę,
że moja pewność, iż piłka istnieje,
także gdy leży ukryta za sofą,
jakoś dawała ci wyobrażenie o moim świecie.
W moim świecie prawie wszystko leżało ukryte
za czymś innym. Nazywałem cię „psem”.
Zastanawiam się, czy ty uważałeś mnie
za większego, bardziej hałaśliwego „psa”,
czy za coś innego, niepoznawalnego,
coś, co jest tym, czym jest, istnieje tak,
jak istnieje, gwizdanie
w parku nocą, do którego nauczyłeś się
wracać, na dobrą sprawę nie wiedząc,
do czego wracasz. O tobie, o tym,
kim byłeś, ja nie wiedziałem więcej.
Można by rzec, z obiektywnego punktu
widzenia: Byliśmy dwoma organizmami. Dwa
z tych miejsc, gdzie wszechświat splata się
w węzeł, krótkotrwałe, złożone struktury

białka, które muszą komplikować się bardziej,
aby przeżyć, aż kiedyś wszystko pęknie
i będzie znowu proste, węzeł
rozwiązany i zagadka też. Byłeś pytaniem
skierowanym do innego pytania,
jedno nie miało odpowiedzi na drugie.

#####

„Przez lustro”

Najdroższa
śpiąc daleko od siebie
jednak dzielimy noc

i śnimy o sobie.
Gdybym obudził się teraz,
nie byłoby mnie.

Śnię o tobie
która śnisz mnie.

Jeśli cię obudzę,
zniknę.

#####

„Zając”

Pojawił się nagle po południu.
Zupełnie nieruchomy między bzem
a porzeczkami.
Tak jak u Dürera;
uszy dłuższe niż głowa,
białe podbrzusze. Wielkie łagodne oczy.
Dlaczego siedział nieruchomo,
zastygły w obraz w świetle popołudnia?
Czy miał do nas większe zaufanie
niż do innych ludzi?
Jakie miał po temu powody?

Poruszony, prawie zaszczycony
zamknąłem drzwi. Wróciłem.
Do siebie. Nazajutrz
znalazłem go leżącego
w dziwnej pozycji,
między snem a embrionem,
przed drzwiami do warsztatu.
Kilka kropel z konewki wystarczyło,
aby zrobił parę niepewnych kroków,
jakby stracił zaufanie

do świata i jego obrazów.
Następnego dnia zrozumiałem,
że musiał być ślepy.

Po tym jak go znalazłem
utopionego, miękkiego jak ścierka
przy pomoście. To, co uważałem
za spokój i zaufanie,
było ślepotą, niczym innym.

„Natura jest dobra” piszą
na niektórych opakowaniach. Marki Bregott.

Natura jest dobra.
A skąd to wiecie,
handlarze margaryny?

#####

„Blask”

Tutaj panuje nieruchomy blask,
można go zburzyć uderzeniem wiosła.
Pora roku stygnie wolno.
Dźwięk wyciąganego łańcucha
rzuconego na dno łódki.
Boję się zniszczyć
wielki spokój tafli
więc trzymam wiosło w górze.


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 14.03.2016 14:55
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post