Wstydzę się, że nie przeczytałam: Małgorzata Rejmer
Fot. Sławomir Klimowski
W drugiej odsłonie naszego cyklu w przewrotny sposób na ankietę odpowiada Małgorzata Rejmer, wskazując zależności między Szekspirem a "House of Cards" i tłumacząc, jaki związek ma "Ulisses" ze śmiercią jej kota.
Nie wstydzę się, że czegoś nie przeczytałam, bo w każdej chwili mogę przeczytać. Wstydzić powinien się ten, kto nie czyta wcale, a nie ten, kto preferuje literaturę niższych lotów ponad literacki kanon, albo kolejny raz wybiera reportaż zamiast Prousta. Każda książka, nawet najsłabsza, przez chwilę stwarza nam w głowie alternatywną rzeczywistość, uruchamia wyobraźnię, odsyła do wspomnień. Lepsze to niż pustka w głowie albo pustka internetu.
Wypadałoby więc przeczytać, ale...
1. "Zły"
Nie przeczytałam „Złego” Tyrmanda – jedna z nielicznych książek, które nadal wywołuje dyskusje, wprawdzie szczątkowe, ale jednak „Zły” powraca jak bumerang. Kiedyś Paweł Dunin-Wąsowicz wziął mnie na spacer po Ochocie szlakiem Tyrmanda. Tyle o „Złym” opowiadał, że czuję się, jakbym już tę książkę przeczytała.
2. Dramaty Szekspira
Do dzieł Szekspira powinnam wrócić. Bo wprawdzie czytałam i „Makbeta”, i „Hamleta”, i kilka innych dramatów, ale jakoś bez pasji, po łebkach, z nikłych zrozumieniem. Kto widział, na przykład amerykański serial „House of cards”, nad którym unosi się duch „Makbeta”, wie, że Szekspir jest nieśmiertelny, a kultura czy popkultura nigdy nie przestaną go cytować.
3. "Ulisses"
Powinnam przeczytać „Ullissesa” Joyce’a, ale nie przeczytam. Z przyczyny nieszczęścia. Kilka lat temu zaczęłam czytać „Ullissesa” i zostawiłam książkę na balkonie. Tego samego dnia, kiedy nie było mnie w domu, na balkonie stracił życie mój kot, i to na oczach sąsiada. Nazajutrz, gdy opłakiwałam kota, wzburzony sąsiad załomotał do drzwi i wykrzyknął: Pani sobie „Ullissesa” czyta, a kota nie potrafi upilnować!. Od tej pory „Ullisses” kojarzy mi się ze śmiercią mojej kotki. Oraz z sąsiadem, ludzką postacią moich wyrzutów sumienia. Co by nie mówić, źle mi się „Ullisses” kojarzy, zawsze to jakaś wymówka, żeby go nie czytać.
Bezwstydnie pytał:
Sebastian Frąckiewicz
Bez wstydu odpowiadała:
Małgorzata Rejmer - Doktorantka w Instytucie Kultury Polskiej UW. Jako trzynastolatka debiutowała poetycko w "Okolicy Poetów", a kilka lat później - prozatorsko w "Lampie". Jej pierwsza powieść Toksymia (2009 rok) była nominowana do Nagrody Literackiej Gdynia. We wrześniu 2013 ukazała się jej nowa, repotersko-eseistyczna książka Bukareszt. Kurz i krew.
komentarze [7]
1. Czytałam mając lat naście i bardzo mi się podobało - ciekawe jak bym to odebrała dzisiaj? Prawie nic nie pamiętam, a i nie znając miasta, nie byłam w stanie śledzić szlaków bohaterów (OK, można z mapą, ale to nie to samo), więc myślę, że pora tę lekturę w najbliższych latach powtórzyć.
2. Też po łebkach i też kiedyś trzeba będzie uzupełnić.
3. Kiedyś się wezmę. Na pewno...
Ja przy 'Ullissesie' padłam po kilkunastu stronach. Więc doskonale rozumiem tych, którzy nie przeszli przez powieść Joyce'a.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postMuszę przyznać,że również nie czytałam "Ullissesa" i zastanawiam się co jest w tej książce, że już druga osoba w tym jak narazie krótkim cylku przyznajwe się do tego. Wniosek trzeba przeczytać!!!
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
ad.1. Niektórym wystarczały spacery po Pradze i wrażenie podobne.
ad.2. Trzeba nauczyć się tego wszystkiego na pamięć, bo wszędzie zaginają.
ad.3. Dopóki zainteresowany nie mści się, to jest usprawiedliwienie.