Premiera "Burzy słonecznej"

LubimyCzytać LubimyCzytać
26.09.2013

"Burza słoneczna" to pierwsze śledztwo Rebeki Martinsson. Wydawnictwo Literackie wznawia ten tytuł, który polscy czytelnicy znali do tej pory jako "Burza z krańców ziemi". Zachęcamy do zapoznania się z wywiadem z autorką oraz recenzją powieści.

Premiera "Burzy słonecznej"

Wydawnictwo Literackie: W październiku po raz pierwszy odwiedzisz Polskę. Lubisz podróżować? 

Åsa Larsson: Uwielbiam! Po części dlatego, że kocham zwiedzać, ale przede wszystkim ze względu na możliwość spotkania czytelników z innych krajów. Widzieć, jak moje powieści zyskują nowe życie w odmiennych realiach społecznych i kontekstach literackich — to właśnie lubię najbardziej.

WL: Pytam o to nie bez powodu. Motyw podróży ma olbrzymie znaczenie w Burzy słonecznej. Główna bohaterka — Rebeka — powraca na północ Szwecji, do Kiruny, w której dorastała. Po co?

Å.L.: To klasyczny trop literacki, z którym chciałam się zmierzyć. Protagonista po latach powraca w rodzinne strony — nieodłącznie towarzyszy temu bardzo interesujące napięcie. Rebeka decyduje się na powrót, gdy jej przyjaciółka z młodości prosi ją o pomoc po tym, jak jej brat został zamordowany. Naturalnie kieruje nią również tęsknota za domem na północy Szwecji. Tęsknota, którą sama dobrze znam. Kiruna to wciąż mój home, nawet po wielu latach życia na południu.  

WL: Wizyta w Kirunie to dla niej również wyprawa w głąb samej siebie – przywołuje wydarzenia z przeszłości, którym Rebeka dotychczas nie mogła lub nie chciała stawić czoła… 

Å.L.: Dokładnie tak. Kiedy Rebeka powraca do Kiruny, ożywają wspomnienia oraz smak doświadczeń, zdawać by się mogło, dawno zapomnianych. Musi zmierzyć się nie tylko z morderstwem, ale również z demonami przeszłości. 

WL: Wiara oraz kontrast między wielkomiejskim Sztokholmem a prowincjonalną Kiruną odgrywają w powieści bardzo dużą rolę. Możesz powiedzieć o tym coś więcej? 

Å.L.: Wiara w wymiarze osobistym jest bardzo cenna i zdecydowanie może pomagać w życiu. Co nie zmienia faktu, że przynależność do organizacji religijnej poniekąd wymusza podporządkowanie się narzuconej hierarchii. Myślę, że organizacje zhierarchizowane, takie jak wojsko lub kościół, mogą być niebezpieczne. Słabe jednostki podporządkowują się silniejszym, które chcą mieć nad nimi dominować. Takie relacje są niezwykle ciekawe z punktu widzenia autorki kryminałów.  
Jeśli zaś chodzi o napięcie między Kiruną a Sztokholmem, nie jest ono niczym nadzwyczajnym. W bardzo wielu krajach jeden region, zwykle skupiony wokół stolicy, kreuje wizję życia w całym państwie. Wbrew pozorom Szwecja to nie tylko Sztokholm. Myślę, że warto czytać książki, w których przedstawia się inny punkt widzenia i właśnie to staram się pokazać czytelnikom. 

WL: W jednym z wywiadów powiedziałaś, że Burza słoneczna to twoja najbardziej osobista książka. Dlaczego?

Å.L.: Jestem pewna, że jeżeli chcesz dowiedzieć się prawdy o autorze, powinieneś przeczytać jego pierwszą książkę. To naturalne, że kiedy rozpoczyna się przygodę z literaturą, sięga się po to, co jest najbliższe – własne doświadczenia. W Burzy słonecznej opisałam Kościół ewangelicki; kulisy kariery prawniczej; emocje towarzyszące powrotowi w rodzinne strony; poszukiwanie swojego miejsca w świecie, gdy pochodzisz z klasy robotniczej i nie umiesz odnaleźć się w elitarnym środowisku prawniczym. Ta książka obnaża moje własne przeżycia.  

WL: Czy Wiktor istniał naprawdę?  

Å.L.: Wizualnie, tak. Siedziałam w domu mojej przyjaciółki, gdy zobaczyłam zdjęcie jej syna. Znałam go, gdy był jeszcze chłopcem, ale na fotografii widziałam już młodego mężczyznę z długimi blond włosami. Pomyślałam, że wygląda jak święty. Wtedy naszła mnie pewna wizja: młody mężczyzna, który wykrwawia się na śniegu, z włosami ułożonymi wokół głowy niczym aureola. Tak zrodził się pomysł na Burzę słoneczną. 

WL: Oglądałaś ekranizację z Izabellą Scorupco w roli Rebeki? 

Å.L.: Jasne!

WL: Myślisz, że podołała tej roli? 

Å.L.: Kiedy przeczytałam scenariusz obawiałam się, że postać Rebeki utraciła wiele ze swej wrażliwości, ale sposób, w jaki Izabella ją zagrała, rozwiał moje wątpliwości. To naprawdę doskonała aktorka.
 
WL: Twoje książki odnoszą sukcesy nie tylko wśród czytelników, ale sa również nagradzane. Szwedzka Akademia Kryminału jak dotąd nagrodziła trzy twoje powieści – "Burzę słoneczną", "Krew, którą nasiąkła" oraz "W ofierze Molochowi". To rozleniwia czy motywuje do pracy? 

Å.L.: Te nagrody znaczą dla mnie bardzo wiele. Życie pisarza pełne jest chwil, w których wydaje się, że nikt, może z wyjątkiem własnej matki, nie będzie zainteresowany tym, o czym piszesz. Nagrody pomagają wierzyć, że coś jednak się udało, szczególnie jeśli przyznaje ją niezwykle oczytane jury. Miało to największe znaczenie w przypadku W ofierze Molochowi – bardzo długo pracowałam nad tą powieścią, często tracąc wiarę w to, że jej podołam. Kiedy wreszcie książka się ukazała, a wkrótce później została nagrodzona – to był naprawdę coś!   

WL: Podobno pracujesz teraz nad kolejną powieścią. Czy to prawda, że ma być to ostatnia część serii o Rebece Martinsson? 

Å.L.: Tak, to prawda. Sztuką jest zakończyć coś w odpowiednim momencie. Trzeba mieć odwagę, by zamknąć popularną serię kryminalną. Niełatwo jest porzucić coś, by skupić się na czymś innym. Myślę, że właśnie o to chodzi w życiu, i właśnie tę sztukę chcę opanować – zarówno w literaturze, jak i na co dzień. 


artykuł sponsorowany


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 26.09.2013 13:21
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post