Ciesz się życiem, czytaj
„Piszę powieść i trochę jest mi lepiej w tym punkcie czasu, ale potwornie mi się ciągle przedstawia przyszłość”, pisze Witkacy do swojej żony, Jadwigi z Unrugów, w 1927 roku.
Każdemu chyba zdarzają się takie dni, kiedy potwornie przedstawia mu się przyszłość. Przyszłe tygodnie rysują się w czarnych barwach, nie widać celu, do którego moglibyśmy dążyć, brakuje nadziei na zmianę, żadne światełko nie tli się w tunelu itp. Co wtedy robić? Gdzie szukać ucieczki? Czytelnicy LC znają odpowiedź: w książkach.
Zgoda. Ucieczka w czytanie jest czasem jedyną ucieczką możliwą i rozsądną, jedyną, która mieści się w granicach przyjętej przez nas strategii życiowej i prawdopodobieństwie naszego charakteru. Lecz nie każda książka jest dobra na czarną rozpacz. Co czytacie, kiedy wchodzicie w czas nazwany przez Adama Zagajewskiego „smugą cienia”?
Tak jak już kiedyś pisałam, moim sposobem na cięższe okresy w życiu jest drugie czytanie i czytanie bez zobowiązań. Ale i w nich, w tych najmroczniejszych chwilach, które co prawda jeszcze nie nadeszły, a których można spodziewać się, gdy jesień się zasępi – oby jak najpóźniej, oby wcale – nie wszystko można czytać po raz drugi i nie zawsze da się czytać bez zobowiązań.
Słyszałam, że niektórzy wracają wtedy do książek, które czytali w dzieciństwie (wśród tej grupy sporą popularnością cieszy się Ania z Zielonego Wzgórza). Parę osób przyznało, że ogląda wtedy najpiękniej wydane książki kucharskie. Inni podpowiadają: najlepiej jest czytać o ludziach w depresji, o czymś, co jest jeszcze bardziej przygnębiające, niż sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy. To może częściowo pomóc. Ale lektura jakich książek może przywrócić wiarę w ludzi/świat i radość życia, kiedy te stają się rozchwiane? Które powieści afirmują życie?
Cóż, może po prostu te książki, które porywają czytelnika mimo wszystko. Nie muszą być literackimi arcydziełami, wystarczy, że pozwalają nam się oderwać od nas samych. Inspirujące mogą być też te, które mają w sobie coś głęboko optymistycznego, pomimo ich pozornego ponuractwa lub zbyt oczywistej radości, która przez to, złudnie, wydaje się tylko naskórkowa. Mieszając te różne skojarzenia, rzucam: Wojna i pokój, Przygody Hucka, Hańba, Jeśli zimową nocą podróżny, Bracia Karamazow, W poszukiwaniu straconego czasu, Sto lat samotności, a kto wie, może nawet Czarodziejska góra.
A jakie książki Wam dotrzymują towarzystwa, kiedy jesteście w dołku?
komentarze [10]
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/70467/don-camillo
Wszystkie jego części. Przy tych książkach nie da się mieć doła.
Śmieję się do łez czytając:)
Kiedy jestem w dołku, to najczęściej nie czytam książek. Mam wtedy ochotę bardziej się 'dobić', czyli sięgnąć po depresyjne powieści.
o, to to...
GrochOla - u niej zawsze znajdę odpowiednią dawkę endorfin i otuchy ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postElementy chemii kwantowej sposobem niematematycznym wyłożone
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWspółczesna gramatyka języka polskiego. Morfologia
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUżytkownik wypowiedzi usunął konto
Na jałowe, gorsze samopoczucie zawsze pomaga
Szalone życie Rudolfa
i pozostałe części,a gdy już jest gorzej to tylko
Mistrz i Małgorzata
Kiedy jestem w dołku, to najczęściej nie czytam książek. Mam wtedy ochotę bardziej się 'dobić', czyli sięgnąć po depresyjne powieści.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post