Penguin pozywa pisarzy
Amerykański oddział grupy wydawniczej Penguin pozywa pisarzy za niedostarczenie książek, na które mieli podpisane umowy – czytamy w sobotnim „The Independent”. W grę wchodzą sumy rzędu kilkudziesięciu tysięcy dolarów.
Na kolejną książkę Elizabeth Wurtzel, autorki Krainy prozaca, wydawnictwo czeka już prawie 10 lat. Mimo podpisania umowy i przyjęcia zaliczki w wysokości 33 tys. dolarów, pisarka wciąż nie dostarczyła powieści o depresji wśród nastolatków. Wydawnictwo chce zwrotu zaliczki oraz zapłaty odsetek w wysokości 7,5 tys. dolarów.
W zeszłym tygodniu Penguin założył sprawę popularnej blogerce Anie Marie Cox, która w 2006 roku podpisała umowę na napisanie książki o nowej klasie politycznych aktywistów. Cox zainkasowała z góry 80 tys. dolarów, książki jednak nie napisała do dziś. Wydawnictwo chce więc, by oprócz zwrotu zaliczki, autorka zapłaciła również wyrównujące straty odsetki w niebagatelnej wysokości 50 tys. dolarów.
Rzeczniczka wydawnictwa podkreśla, że Penguin bardzo niechętnie wchodzi na drogę sądową i robi to po wielokrotnych, bezskutecznych próbach ugodowego załatwienia sprawy.
Penguin może wycofać pozew, o ile autorzy niezwłocznie dostarczą książki, na które podpisali umowy. Dodatkowym warunkiem jest odpowiednia długość książek oraz oczywiście ich jakość.
komentarze [9]
Zastanawia mnie ten temat bo ja kupiłam tę książkę w 1999 we Wrocławiu za 22,80 wydawnictwo Amber.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postNie oszukujmy się, literatura, jak 90% kultury (zwłaszcza masowej) jest showbiznesem. Ktoś wykłada pieniądze, żeby ktoś coś napisał, żeby zarobić więcej pieniędzy. Tak się kręci ten świat od lat. A co do pozwów, to popieram w całej rozciągłości - umowa zobowiązuje stosunkiem prawnym obie strony. Jak się nie wywiązałeś, to płać.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postTakie pozwy pokazują jak spory jest odsetek książek pisanych "na zamówienie", gdzie podziały się inspiracje.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJa rozumiem kilkumiesięczny poślizg, ale 10 lat? Ciekawe jakie wytłumaczenie na tę sytuację mają pisarze.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postRównież uważam, że skoro się zobowiązali, to powinni napisać.. albo przynajmniej próbować.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPrzecież jeśli ktoś z kimś podpisuje umowę, to jest zobowiązany ją przestrzegać. Nie rozumie, jak można tak robić, jak pisarze wymienieni wyżej (sama jestem dość punktualna i sumienna, więc każdą pracę, książkę do biblioteki lub inne zadania wykonuję w terminie).
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUżytkownik wypowiedzi usunął konto