rozwiń zwiń

You know nothing? Kilka rzeczy w „Grze o tron”, o których nie wiedzieliście

Ewa Cieślik Ewa Cieślik
15.04.2019

Pewnie czytaliście książki George’a R.R. Martina, zachwycające złożonością świata przedstawionego, zniuansowaniem bohaterów i zaskakującymi zwrotami akcji. Albo oglądaliście serial – do tej pory siedem sezonów, 67 odcinków – wciągające, sprawnie zrealizowane widowisko, na które spadł deszcz nagród Emmy. A nawet jeśli do tej pory nie poznaliście bliżej świata Westeros, to i tak na pewno „Gra o tron” nie jest wam obca, bo śmiało można stwierdzić, że na stałe wpisała się już we współczesną popkulturę.

You know nothing? Kilka rzeczy w „Grze o tron”, o których nie wiedzieliście

Skoro więc, jak już ustaliliśmy, wszyscy czekamy na finał, dzięki któremu w końcu dowiemy się, kto zasiądzie na Żelaznym Tronie, by władać Siedmioma Królestwami, warto przypomnieć sobie kilka zapomnianych faktów. W końcu początek tej historii sięga 1996 roku, kiedy Martin opublikował swą pierwszą książkę z serii „Pieśni Lodu i Ognia”. Jest co wspominać!

[Dla porządku dodamy, że w tekście nie znajdziecie żadnych spoilerów z 8. sezonu „Gry o Tron”.]

1. George R. R. Martin specjalnie napisał „Grę o tron” z takim rozmachem, bo nie miał zamiaru nigdy przenosić jej na ekran. Cóż…

Wszystko dlatego, że pisarza denerwowały ograniczenia filmowców, do jakich musiał się stosować, pisząc w późnych latach 80. scenariusze, np. dla stacji CBS („The Twilight Zone”, „Piękna i Bestia”). Nie chcąc niczym ograniczać swojej wyobraźni, postanowił, że napisze książki, których z zasady nie uda się sfilmować. Wypełnił je wielkimi zamkami i licznymi krainami, wilkorami i smokami, mnóstwem bohaterów i setkami lat historycznych wojen. W 1996 roku „Gra o tron” odniosła wielki sukces sprzedażowy, a gdy kilka lat później rozpoczęło się szaleństwo związane z ekranizacją „Władcy Pierścieni” J. R.R. Tolkiena, pisarz otrzymał wiele propozycji adaptacji filmowych. Sprzedawało się wszystko, co miało związek z magią i mieczem – Martin mówił jednak kolejnym producentom zdecydowane „nie”, ponieważ każdy z nich, jak trafnie przewidział pisarz, chciał ograniczyć jego opowieść np. do wątku związanego wyłącznie z Daenerys lub Jonem Snowem. Przełamać opory pisarza udało się dopiero dwojgu średnio znanym twórcom. D.B. Weiss i David Benioff (ten drugi był wtedy najbardziej znany jako scenarzysta adaptacji własnej powieści „25. godzina”, na podstawie której Spike Lee nakręcił udany film) odmalowali wizję ambitnego, kosztownego show. Pierwszy, pełen seksu i przemocy sezon, kończący się szokującą sceną śmierci głównego bohatera (granego przez znanego z „Władcy Pierścieni” Seana Beana), rozgrzał publiczność do czerwoności. Kolejne tylko potwierdziły to, na co twórcy mogli mieć nadzieję: to będzie jeden z najpopularniejszych seriali na świecie.

2. Czytelnicy mogą spokojnie oglądać finał serialu. Zakończenie książek będzie inne

A przynajmniej tak obiecuje George Martin. Na pisarza spadają gromy ciskane przez niecierpliwych czytelników. Od wydania ostatniej książki, „Tańca ze smokami”, mija już osiem lat, a kontynuacji – rozpisanej na dwa kolejne tomy – ani widu, ani słychu. „Jestem tak powolny w pisaniu tych książek” – powiedział Martin w wywiadzie dla Rolling Stone. „Główne elementy zakończenia będą stanowiły wydarzenia, o których powiedziałem producentom pięć czy sześć lat temu. Ale możliwe, że będą również zmiany, no i sporo wątków zostanie dodanych”. „The Winds of Winter” i „A Dream of Spring” to książki, które będą opierać się na wątkach, które fani cyklu mogli poznać już za pośrednictwem serialu. Wydaje się jednak, że Martin ma jeszcze niejednego asa w rękawie (a raczej: monetę z Braavos) i z łatwością zaskoczy czytelników. Valar Morghulis!

3. Emilia Clarke (Daenerys) była bliska śmierci. I nie, nie na planie

21 marca na łamach „New Yorkera” Emilia Clarke wyjawiła to, co przez kilka lat trzymała w sekrecie. W tekście pt. „A Battle for My Life” („Bitwa o moje życie”) opisała, co działo się z nią po nakręceniu pierwszego sezonu serialu, w 2011 roku. Była wtedy 24-letnią, początkującą aktorką, przed którą otworzyły się drzwi do wielkiej kariery. Jak sama pisze, była przerażona sławą i uwagą mediów, przede wszystkim jednak nie chciała zawieść producentów, którzy powierzyli jej tak ważną rolę. Któregoś dnia wydarzyło się jednak coś, czego nie mogła się spodziewać. Nagły krwotok do mózgu sprawił, że musiała zostać niezwłocznie poddana operacji. Jak się później dowiedziała, jedna trzecia pacjentów nie przeżywa. Diagnoza? Tętniak. Po obudzeniu nie pamiętała nawet, jak się nazywa – z jej ust padały tylko niezrozumiałe słowa. Aktorka bez pamięci, języka, możliwości komunikacji? Clarke wspomina, że nie chciała dłużej żyć, bo aktorstwo było jej pasją. Na szczęście po tygodniu afazja minęła, a ona mogła wrócić do domu oraz – w dalszej kolejności – na plan. Nie trwało to jednak długo. Drugi tętniak dał o sobie znać wkrótce po nakręceniu 3. sezonu. Kolejna operacja, otwieranie czaszki, utrata nadziei. Wbrew statystykom Clarke przeżyła. Co więcej, działa charytatywnie na rzecz popularyzacji wiedzy o uszkodzeniach mózgu (stronę założonej przez nią organizacji SameYou znajdziecie tutaj). Jej postać zmieniała się wraz z nią – dziś Daenerys to silna przywódczyni, niepokonana liderka, nieugięta i odważna. Clarke mówi, że jest niezwykle wdzięczna za każdy dzień życia i cieszy się, że dotrwała do końca niezwykłej przygody, jaką była „Gry o tron”. Czeka na to, co będzie dalej.

4. Historia Ygritte i Jona miała w rzeczywistości szczęśliwe zakończenie

Pamiętacie koniec czwartego sezonu, gdy cały odcinek poświęcony był bitwie o Mur? Wtedy twórcy uśmiercili kolejną intrygującą postać. Rudowłosa, przekorna i stawiająca zawsze na swoim, pochodząca zza Muru Ygritte nauczyła kilka rzeczy Jona Snowa, który przed poznaniem jej nic nie wiedział. Wcieliła się w nią aktorka Rose Leslie, którą mogliśmy też oglądać m.in. w serialach „Downton Abbey”, „Luther” czy obecnie w „Sprawie idealnej”. Rose i grający Jona Kit Harington doskonale odgrywali zakochanie… Cóż, może dlatego, że wcale nie musieli grać? Uczucie tej pary przeniosło się poza ekran i zostało sformalizowane w czerwcu zeszłego roku. Tym razem – inaczej niż w serialu – wesele obyło się bez niespodzianek. Sto lat młodej parze!

5. Aktor grający Ramsaya Boltona jest w rzeczywistości melancholijnym songwriterem, który ma też coś wspólnego z Polską

Starzy serialowi wyjadacze (w tym niżej podpisana) mogą pamiętać produkcję zatytułowaną „Wyklęci” (trzy nagrody BAFTA). Iwan Rheon grał tam nieśmiałego chłopaka, outsidera, który odkrywa w sobie nadludzkie umiejętności. Potężne supermoce ma też do dyspozycji grany przez niego w „Grze o Tron” Ramsay Bolton – przynajmniej jeśli chodzi o umiejętność sprawiania, że widowni po plecach przebiega zimny dreszcz, gdy tylko pojawia się na ekranie. Przy okazji kolejna ciekawostka – Rheon miał na początku zagrać postać Jona Snowa!

Sam aktor, gdy nie wciela się w demoniczne postaci, jest jednak pełen wdzięku i czaru, co udowodnił, występując na przykład u boku Marcina Dorocińskiego w filmie „303. Bitwa o Anglię”, będącym luźną adaptacją powieści Arkadego Fiedlera „Dywizjon 303”. Rheon grał tam Polaka, Jana Zumbacha. Co więcej, ten aktor potrafi też nieźle śpiewać. Wydał już dwa minialbumy oraz płytę długogrającą pt. „Dinard”.

6. Jeszcze trochę o muzyce

Jeśli chodzi o śpiewanie, to przemilczeć nie można niewątpliwego sukcesu Jerome’a Flynna. W 1995 roku aktor ten, wcielający się w rolę Bronna, znalazł się na szczycie list przebojów z coverem piosenki „Unchained Melody”. Wykonywał go w duecie Robson & Jerome, który przypominał swego rodzaju dwuosobowy boysband. Przez 7 tygodni ich hit nie schodził z pierwszego miejsca brytyjskich list przebojów i stał się na Wyspach najlepiej sprzedającym się singlem 1995 roku. Muzykę, lecz zgoła innego rodzaju, kocha też Kristian Nairn. Prostolinijny Hodor, któremu zawdzięczamy zawołanie „Hold the door!”, po godzinach szaleje za konsoletą. Jako DJ gra progressive house, a kilka lat temu udał się w trasę po Stanach Zjednoczonych i Australii, zatytułowaną „Rave of Thrones”. Tańczylibyście?

7. Dracarys! Czyli powiedz coś po valyriańsku

Wiecie czym jest conlang? Nazwa ta pochodzi od słów „constructed language” i określa sztuczne języki. Specjalistą w tej dziedzinie był np. Tolkien, który lingwistyką zajmował się zawodowo. Podobnie tworzy również profesor z Uniwersytetu California-Berkeley David J. Peterson. Na potrzeby serialu HBO i aktorów, którzy – chcąc zachować autentyczność swoich postaci – musieli mówić w innym języku niż angielski, kalifornijski lingwista stworzył 300-stronicowy podręcznik do nauki dothrackiego. Zawarł w nim między innymi wulgaryzmy, np. słowo „ifak”, którym ci dumni jeźdźcy określają piechura, czyli każdego, kto nie jeździ na koniu. Peterson stworzył też język valyriański (podobnie jak dothracki, na podstawie kilku słów George’a Martina) – jako źródło jego gramatyki przyjął łacinę. Po valyriańsku mówi m.in. Nathalie Emmanuel (Missandei), Jacob Anderson (Szary Robak) oraz oczywiście Emilia Clarke (Daenerys). Zdaje się, że ulubionym słowem tej ostatniej jest „dracarys”!

8. Co po „Grze o tron”? Ulubieni aktorzy publiczności w następnych rolach

Po zakończeniu ósmego sezonu „Gry o Tron” na szczęście nie będziemy musieli tęsknić za ulubionymi aktorami. Ich terminarze są wypełnione kolejnymi zobowiązaniami zawodowymi. Dla Emilii Clarke znów nadejdzie zima – aktorka zagra bowiem główną rolę w filmie „Last Christmas”, do którego scenariusz stworzyła m.in. Emma Thompson. Kit Harington (Jon Snow) wcielił się w tytułową postać nowej produkcji Xaviera Dolana „The Death and Life of John F. Donovan”, występuje również na deskach londyńskich teatrów. Sophie Turner (Sansa Stark) i Maisie Williams (Arya Stark) wystąpią w serii o X-Menach (ta pierwsza w „Mrocznej Phoenix”, druga – w spin-offie „Nowi mutanci”). Aidan Gillen (Littlefinger) wcieli się z kolei w jak najbardziej realną postać – w filmie „James And Lucia” sportretuje Jamesa Joyce’a. Carice van Houten (Melisandre) i Nikolaj Coster-Waldau (Jaime Lannister) z kolei spotkają się na planie najnowszego obrazu Briana de Palmy zatytułowanego „Domino”.

Kolejnych ciekawostek o cyklu Martina oraz siedmiu już wyemitowanych sezonach produkcji HBO można by było wymieniać jeszcze wiele. Czas jednak przestać patrzeć w przeszłość i zacząć spoglądać w przyszłość. Sześć finałowych odcinków, z kolosalnym budżetem 15 milionów dolarów każdy, ma być najdroższymi produkcjami w historii telewizji. Warto samemu ocenić, czy warto wydawać takie pieniądze – może nic nie kupi wyobraźni czytelnika podróżującego po kartach książki? Trudno jednak dokonać oceny, jeśli nie mamy możliwości przeczytania „Wichrów zimy” i „Snu o wiośnie”. W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak zrobić wyjątek i tym razem przyjąć zasadę „najpierw serial, potem książka”.


komentarze [14]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Paulina 24.04.2019 15:35
Czytelniczka

Odczuwam znużenie dialogami w Grze o tron. Są jakieś takie płaskie, nijakie, jakby przerywane wpół, niedokończone. Przesyt takich wtrąceń humorystycznych, trochę mnie odrywa od fabuły. Rozumiem, że scenarzyści chcieli wprowadzić element zawieszenia, ale żeby dwa odcinki. Niech tylko bitwa o Winterfel będzie warta tego czekania.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Flowerbed 24.04.2019 15:02
Czytelniczka

Trochę się zawiodłam, bo myślałam, że to będą ciekawostki związane z fabułą książek. Pozostaje tylko czekać na Wichry zimy.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lis 16.04.2019 13:43
Bibliotekarz

Eeee, nie dzięki, jarałem się pierwszym sezonem, drugim... trzecim? Później entuzjazm spadł aż dzisiaj nie mam zamiaru oglądać finału. Żona mi opowie :) Od dzieciństwa nie lubię seriali... no chyba, że krótkie. To chyba awersja wyniesiona z kontaktu z "W labiryncie", "Dynastią" czy "Radio Romans"... bosze...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Sowia 16.04.2019 11:01
Czytelniczka

Wydaję mi się, że pan Martin obrósl w piórka przez to, że z "Gry o Tron" stworzył sobie metaforyczne "Perpetuum Mobile", i samo zaczęło żyć, i się robić, to jemu się już najzwyczajniej nie chce:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Leśny_ludek 16.04.2019 11:23
Czytelniczka

A ja myślę, że dostał niezłą kasę za niewydanie ostatnich części.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Sowia 16.04.2019 12:50
Czytelniczka

Tak też może być. Tak czy siak pieniądze płyną szerokim strumieniem na konto Martina.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Vertica 16.04.2019 08:42
Czytelniczka

Valyriańskiego można uczyć się w duolingo.

A co do wielkiej batalii książka czy serial... Przeczytałam to co do tej pory wyszło, ale to było tak dawno, że nawet jeśli łaskawie pojawi się następna część (niektórzy spekulują, że są już napisane, ale nie wydane, żeby serial miał większą oglądalność, ale ja tam uważam, że Martin umrze zanim napisze), to raczej już po nią nie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Rudzielec 16.04.2019 07:34
Czytelniczka

W myśl zasady "najpierw książka, później film" przeczytałam PLiO kilka lat temu, gdy serial był na etapie pierwszego czy drugiego sezonu. I co mi z tego przyszło? Ja nadal czekam na kontynuację, a serial zmierza ku końcowi historii. Oglądać oglądam, bo mam w domu osoby nieczytające w ogóle, ale na Martina to strzeliłam klasycznego focha i czytać go już nie mam zamiaru....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
konto usunięte
16.04.2019 04:27
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Atina 16.04.2019 07:33
Czytelniczka

O wojnie o sukcesję, jak sama nazwa wskazuje:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
17.04.2019 05:19
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Monika 16.04.2019 02:34
Czytelnik

Mogą się producenci wypchać tymi reklamami, a dla mnie i tak najpierw książka, serial później i tylko ewentualnie. Jakbym przypadkiem chciała sobie zepsuć wrażenia z lektury. Nie będzie książki, to nie obejrzę. Nie jestem aż tak spragniona zakończenia, żebym musiała je za wszelką cenę poznać dowolnym możliwym sposobem. Są i inne opowieści, nie gorsze, a niektóre nawet...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Ewa Cieślik 15.04.2019 15:13
Bibliotekarz | Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post