Pacjenci, przestępcy, zbrodniarze

LubimyCzytać LubimyCzytać
31.10.2018

Lekarze mówią, że wyniki Mateusza to cud. Tak się składa, że ten cud jest zwykłym zielskiem, a Mateusz wyniki i ogólną kondycję ma dobre wyłącznie dlatego, że zdecydował się zostać ćpunem.

Pacjenci, przestępcy, zbrodniarze

Mateusz choruje na leśniowskiego-crohna, w najgorszej fazie ważył czterdzieści siedem kilogramów. Dorosły facet, metr siedemdziesiąt pięć wzrostu. Prawie nic nie jadł, nie wychodził z domu, lekarze nie wiedzieli, jak mu pomóc.

Błażej nie mógł się uporać z bólem. Siedział – bolało. Chodził – bolało. Kładł się spać – bolało jeszcze bardziej.

Agata zaczęła studia, urodziła dziecko. To się sprzęgło ze złym samopoczuciem. Zaczęły jej się trząść ręce, szyja – myślała, że jest przemęczona. Ale to stwardnienie rozsiane uwięziło ją w łóżku.

Mateusz, Błażej i Agata, podobnie jak wielu innych polskich pacjentów, znaleźli swoje lekarstwo: zwykłe zioło, które urośnie na pierwszym lepszym podłożu, nawet nie trzeba o nie szczególnie dbać. Ale żeby je zdobyć, musieli łamać lub naginać prawo. Błażej stanął przed sądem i musiał się bronić.

Tymczasem o marihuanę dla Markusa modlił się ksiądz proboszcz na niedzielnych mszach. Miejscowe siostry zakonne zbierały podpisy pod projektem ustawy legalizującej marihuanę do celów medycznych. Zbiórkę pieniędzy na jej zakup prowadzili policjanci. Sołtys organizował charytatywne bale i loterie, żeby zebrać jeszcze więcej.

Bo marihuanę na świecie stosuje się do leczenia wielu chorób: astmy, choroby Leśniowskiego-Crohna, padaczki lekoopornej, stwardnienia rozsianego. W Polsce marihuana kojarzy się z odurzaniem, nie z leczeniem.

Aleksandra Pezda, autorka książki Zdrowaś mario. Reportaże o medycznej marihuanie ujawnia absurdy prawne, które utrudniają pacjentom i lekarzom korzystanie z – teoretycznie już w Polsce legalnych – leczniczych konopi indyjskich.

Ten zbiór reportaży to efekt drobiazgowej, kilkuletniej pracy reporterki, która dotarła do chorych pacjentów i ich bliskich, lekarzy i specjalistów w Polsce i za granicą. Przyglądała się mechanizmom postępowania zdesperowanych rodziców, którzy by ratować śmiertelnie chore dzieci, decydowali się zostać przestępcami. Obserwowała, jak bliscy chorych, próbując pomóc, wchodzą w konflikt z prawem. Razem z pacjentami i lekarzami czekała na wprowadzoną w listopadzie 2017 roku ustawę legalizującą leczniczą marihuanę. Legalizującą tylko teoretycznie.

I o tym właśnie pisze Aleksandra Pezda – o tym, że prawo jest martwe, a pacjenci są pozostawieni sami sobie.

Czyta się te reportaże jak kryminał, ale czasem ze wzruszenia trudno powstrzymać łzy. Bo nie wszyscy bohaterowie tej książki doczekali swojego cudu.

artykuł sponsorowany


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 31.10.2018 10:14
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post